W poniedziałek trener Adam Nawałka ogłosił 23-osobową kadrę na Euro 2016 we Francji. Selekcjoner odesłał do domu trzech zawodników: Przemysława Tytonia, Pawła Dawidowicza i Artura Sobiecha.
Kosztem tego ostatniego na turniej pojedzie Mariusz Stępiński, napastnik Ruchu Chorzów.
- Trzymałem kciuki, żeby Mariusz pojechał na Euro. Nie życzyłem źle Arturowi, ale Stępiński to młody i bardzo perspektywiczny piłkarz. Ma za sobą udany sezon w Ruchu, wcześniej strzelał regularnie gole również w młodzieżowych reprezentacjach. Wróżę mu karierę - mówi Gilewicz.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Kibice byli za blisko reprezentantów? "W Arłamowie poszło to za daleko"
Stępiński zdobył 15 goli w w 34 meczach poprzedniego sezonu ekstraklasy. Sobiech w rozgrywkach Bundesligi strzelił 7 goli w 25 spotkaniach, ale jego Hannover 96 spadł do 2. Bundesligi.
- Skoda mi Artura, to dla niego bolesna wiadomość. Jeszcze niedawno czytałem wypowiedzi Artura w niemieckich mediach. Mówił, że na Euro nie chce być tylko rezerwowym. Został sprowadzony na ziemię - komentuje były reprezentant Polski. - Myślę jednak, że to nie koniec Sobiech w kadrze i będzie brany pod uwagę podczas eliminacji mistrzostw świata 2018 - dodaje były napastnik.
I wraca jeszcze do Stępińskiego.
- Wszystko fajnie mu się ułożyło. Dobrze byłoby, gdyby został w Ruchu, powtórzył udany sezon, ustabilizował formę. W Chorzowie ma pewną pozycję, a w innych zespołach konkurencja nie śpi. Niech Mariusz nie powiela błędów z przeszłości, na transfer zagraniczny jest jeszcze zbyt wcześnie - Gilewicz nawiązuje do nieudanej przygody piłkarza z 1.FC Nuernberg. W niemieckim klubie Stępiński nawet nie zadebiutował przez półtora roku.