W czwartek na Stadionie Narodowym w Warszawie Czesi zmierzą się z Portugalią. O tym, kto jest faworytem tej potyczki nie trzeba nikogo przekonywać. - Będziemy chcieli ten czas pozostały do meczu z Portugalią spędzić w dobrym nastroju. Będziemy się przygotowywali do spotkania. Chcemy sprawić kłopoty Portugalii i przejść dalej, do półfinału. Te ostatnie godziny przed meczem każdy spędza już na swój indywidualny sposób. Niektórzy pewnie pójdą na spacer, inni spać. Ktoś być może zdecyduje się na kawę. Nie ma jednej odpowiedzi. To już są sprawy osobiste - wyjaśnia Jan Rezek.
Czesi zdają sobie jednak sprawę, że Portugalia nie będzie łatwym rywalem. - Na pewno z Portugalią nie możemy zagrać tak otwarcie, jak w pierwszej połowie przeciwko Rosji. Oczekujemy, że oni w pierwszej części gry będą częściej w posiadaniu piłki. Musimy skoncentrować się na aktywnej obronie i na kontratakach - zaznacza pomocnik Anorthosisu Famagusta.
- We wtorek wieczorem będziemy analizowali grę Portugalczyków. Te dwa pierwsze mecze nie wyszły im tak, jak sobie je wyobrażali. W trzecim spotkaniu z Holandią pokazali już na co ich stać. Portugalczycy mają świetne indywidualności w swojej drużynie - dodał.
Największą gwiazdą "Brazylijczyków Europy" jest jak wiadomo Cristiano Ronaldo. Czesi podkreślają jednak, że nie mogą skupić się tylko i wyłącznie na kryciu tego piłkarza. - Byłoby błędem całą uwagę skoncentrować na grze Cristiano Ronaldo. Portugalia ma fantastyczną linię pomocy. Trzeba uważać na wszystkich - komentuje Rezek.
Będzie to pierwszy mecz Czechów poza Wrocławiem. Do tej pory wszystkie swoje spotkania podczas Euro 2012 rozgrywali na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Tym razem o awans do półfinału walczyć będą w Warszawie. - Trudno powiedzieć jak wpłynie na nas zmiana stadionu. Mamy za sobą trzy mecze we Wrocławiu. Stadion i atmosfera na nim była wspaniała. Pojedziemy teraz na inny obiekt, do Warszawy. Wyruszamy w środę i zobaczymy jak tam będzie. Jesteśmy przekonani, że będziemy mieli zarówno wsparcie czeskich kibiców, jak i polskich - podsumował czeski pomocnik.
Z Wrocławia dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz.