Garguła od połowy roku miał problemy z kontuzjami. Przed sezonem trenował indywidualnie, żeby dojść do pełnej sprawności i dlatego nie osiągnął od razu zadowalającej formy. - To jak jazda na rowerze. Gry w piłkę nie da się zapomnieć. Musimy jednak pamiętać, że ja nie brałem normalnego udziału w przygotowaniach Bełchatowa. Nie trenowałem spokojnie z innymi, nie grałem w sparingach. Pracowałem indywidualnie, żeby jak najszybciej dojść do pełnej sprawności. Potem poczułem się mocniej i po trzech miesiącach przerwy wystąpiłem w trzech meczach w ciągu siedmiu dni. To chyba odbiło się na moim zdrowiu. Mecze słabe przeplatałem lepszymi, ale w końcówce rundy znów zacząłem się uśmiechać. Wcześniej miałem w głowie blokadę. Każdy, nawet najmniejszy ból powodował, że wracały złe myśli - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.
Wciąż wielu piłkarzy jest powoływanych do reprezentacji Polski i mało kto może być pewny wyjazdu na Euro. - I co najciekawsze, każdy ma szansę. Trener przed nikim nie zamyka drzwi. Myślę, że trzon kadry będą stanowić piłkarze, którzy wywalczyli awans. Może być jednak kilka zaskoczeń... - zakończył Garguła.