- Szok. To bardzo ciężkie wyzwanie i takie nienaturalne - opowiada Leszek Orłowski, komentator Canal+. - Szczerze mówiąc, nie pamiętam nic z tego, jak komentowałem mecz - dodaje. Wiadomość, jaką dostaje przed meczem na Estadio Santiago Bernabeu, zwala z nóg. O 8:41 w Smoleńsku rozbił się samolot z parą prezydencką i 94 osobami na pokładzie. Ich plan wywraca się do góry nogami.
Komentatorzy obecni, ale niesłyszalni
10 kwietnia odbywa się drugie El Clasico w sezonie. Niezwykły klasyk, którego stawką jest mistrzostwo Hiszpanii. Real i Barcelona jak walec rozjechały resztę rywali i o tytuł grają już między sobą. Nad trzecią Valencią mają 21 punktów przewagi! Wielka uczta na stadionie, a dla Rafała Wolskiego to pierwszy komentowany klasyk od 2005 roku.
Canal+ transmituje ten mecz bez komentarza, aby uszanować pamięć ofiar. - Takie trudne momenty trzeba przeżyć, przemyśleć. Dotarło do mnie dość szybko. To chwile, które nas hartują, powodują, że z tego wszystkiego wychodzimy mocniejsi. Myślę, że to jest uniwersalne i dotyczy każdej branży. Masz większy dystans. Coraz lepiej rozumiesz, że nie wszystko zależy od ciebie. Wspominam ten mecz jako niezłą szkołę, ale tak bardziej w sensie ludzkim - mówi nam Wolski. Razem z Orłowskim komentuje ten mecz do "puszki". Ich głos usłyszymy dopiero w powtórkach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 11-latek z Polski robi furorę w Barcelonie. Zobacz piękne gole Michała Żuka
Dziennikarze z całego świata wyrażają Polakom współczucie i kondolencje na trybunie prasowej. Nie potrafią uwierzyć, że katastrofa zdarzyła się naprawdę.
To trudny dzień także dla Jerzego Dudka. Polski bramkarz "Królewskich" w tym spotkaniu jest rezerwowym. Kiedyś grał w jednej drużynie z Lechem Kaczyńskim. - W 2007 roku w Cardiff skutecznie walczyliśmy o prawo gospodarza dla Polski na Euro 2012. Wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Rozmawiał, żartował - wspomina "Przeglądowi Sportowemu".
Dzięki inicjatywie Dudka, wielki klasyk, na który patrzył cały świat, zostaje poprzedzony minutą ciszy. Ze stadionowych głośników grany jest utwór Ennio Morricone z oscarowego filmu "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie". Wprawia prawie wszystkich na stadionie w zadumę.
W swoim pierwszym klasyku na Bernabeu Cristiano Ronaldo gra z czarną opaską. Tak cały Real łączy się z Dudkiem i wszystkimi Polakami w tragedii.
Starcie decydujące o tytule
"Królewscy" starają się rzucić na rywala, ale goście zachowują stoicki spokój. Gole dające triumf Barcelonie strzelają Leo Messi i Pedro po cudownych asystach Xaviego. Real ma swoje sytuacje, ale nie potrafił ich wykorzystać. Cały atak opiera się na Ronaldo, szczególnie od momentu wejścia będącego wówczas bez formy Karima Benzemy. Z kolei Katalończycy dziurawią obronę rywala raz za razem. Choć kontry ekipy z Madrytu nie ustają, to nie odpuszcza wrażenie, że Barcelona ma wyraźną przewagę na boisku i kontroluje sytuację.
Po meczu Joan Laporta, ówczesny prezydent "Blaugrany", stwierdził, że "to był mecz, w którym walka dominowała nad pięknem, czyli dokładnie taki, jakiego chciał Real". Trzeba jednak podkreślić, że Barcelona świetnie rozegrała spotkanie taktycznie i po wcześniejszym sezonie pełnym sukcesów wciąż przez jej grę przemawiał głód zwycięstwa.
Ten mecz okazał się decydujący w wyścigu o mistrzostwo Hiszpanii. FC Barcelona wygrała 2:0, została samodzielnym liderem i nie oddała prowadzenia w tabeli do końca rozgrywek. Jednak zwycięstwo "Dumy Katalonii" na Bernabeu miało miejsce w milczeniu komentatorów w polskich domach, a dla części kibiców w naszym kraju zapewne zeszło na drugi lub dalszy plan.
Z powodu zagrożenia epidemią koronawirusa, apelujemy do Was, byście unikali skupisk ludzkich. Wspieramy akcję #zostanwdomu. Pod hasztagiem #DzialoSieWSporcie każdego dnia będziemy przypominać ważne, ciekawe, niesamowite zdarzenia, które zapisały się w historii sportu.
Inne teksty z serii #DzialoSieWSporcie
Czytaj też:
FC Barcelona może pozbyć się Dembele