Do tej pory w tegorocznej edycji światowego czempionatu raczej nie dochodziło do niespodzianek. Aż 29 z 32 rozstawionych darterów zdołało awansować do 1/16 finału mistrzostw świata. Co warto podkreślić, wyjątek stanowi m.in. Walijczyk Jim Williams, który w II rundzie pokonał rozstawionego z numerem 8. Jamesa Wade'a, a w poprzedniej fazie toczył zacięty, acz zwycięski bój z Sebastianem Białeckim. Teraz przyjdzie mu zmierzyć się z Niemcem, Gabrielem Clemensem.
Oczy polskich kibiców będą jednak zwrócone przede wszystkim na Krzysztofa Ratajskiego, który w boju o awans do najlepszej szesnastki mistrzostw świata zmierzy się z Dimitrim Van Den Berghiem. 28-letni Belg na swoim koncie ma m.in. dwa tytuły mistrza świata juniorów zdobyte w 2017 i 2018 roku.
- Oczekuję bardzo dobrego meczu ze strony Dimitriego. A sam liczę na to, że pokażę lepszego darta niż w II rundzie. Miałem okazję, by po tym meczu wrócić do domu, skoncentrować się, spędzić święta z rodziną. Gorąco liczę na to, że po świętach będę silniejszy - mówił po wygranej z Holendrem Dannym Jansenem Ratajski na konferencji prasowej.
- Sam jeszcze nie wiem, na co mnie stać. To znakomity początek turnieju i na tym bazuję. Cieszę się z tego, gdzie jestem i mam nadzieję, że jeszcze te mistrzostwa świata dadzą mi dużo frajdy. Nie wybiegam za dużo w przyszłość. Robię swoje krok po kroku i to jest moja metoda na kolejne mecze - opowiadał z kolei Van Den Bergh.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Sam Ratajski póki co nie błyszczał na tych mistrzostwach świata. W 1/32 finału wygrał w czterech setach z Dannym Jensesem, ale nie był z siebie zadowolony.
- Najważniejsza była wygrana, a styl zszedł na dalszy plan. To nie był piękny mecz z mojej strony, trzeba przyznać. Początek spotkania sprawił mi trochę trudności, ale później w wielu momentach prezentowałem się lepiej. Jestem jednak przekonany, że z każdym kolejnym meczem poziom tej gry będzie wyższy - zakomunikował Ratajski.
Przed dwoma laty "Polski Orzeł" dotarł do ćwierćfinału mistrzostw świata, co jest najlepszym wynikiem w historii polskiego darta. Jest to o tyle ważne, że daje Polakowi rozstawienie z numerem 18. na tegorocznym turnieju, a w zestawieniu pod uwagę bierze się pieniądze zarobione właśnie do dwóch lat wstecz. Wtorkowe starcie z Dimitrim Van Den Berghiem ma więc dodatkowy aspekt dla Ratajskiego.
- Mam do "obrony" w rankingu dużą kwotę sprzed dwóch lat. Chcę zagrać najlepiej, jak tylko potrafię i przede wszystkim lepiej niż przed rokiem. Muszę przyznać, że ten poprzedni sezon był dla mnie raczej nieudany. Mistrzostwa świata to największy turniej, jaki tylko może być. Tłum, który jest w Alexandra Palace, tylko podwyższa moją satysfakcję z bycia tutaj - podkreślił darter ze Skarżyska-Kamiennej.
Ratajski swój mecz II rundy MŚ rozegrał 22 grudnia. Dzień później wrócił do kraju, gdzie spędził świąteczny czas z rodziną. 26 grudnia musiał jednak z powrotem udać się do Londynu. Jak sam podkreśla, to był istotny czas dla niego.
- Wracam tak na dobrą sprawę na trzy dni. Wprawdzie pewnie lepiej byłoby zagrać następnego dnia lub jeszcze później, ale taki jest urok mistrzostw świata - skomentował czołowy polski darter.
Mecz Krzysztofa Ratajskiego z Dimitrim Van Den Berghiem otworzy sesję popołudniową 27 grudnia na mistrzostwach świata PDC w darta. Rozpocznie się ona o godzinie 13:30 czasu polskiego. Rywalizacja toczyć się będzie do czterech wygranych setów.
Czytaj też: Ważny dzień dla polskiego darta. Kolejny Polak zadebiutuje na mistrzostwach świata