Krzysztof Włodarczyk obecnie czeka na konkrety w sprawie najbliższej przyszłości. Niedawno głośno było o możliwej walce z Arturem Szpilką w organizacji KSW. Bardziej prawdopodobne jednak jest, że stoczy pojedynek pięściarski z Adamem Balskim o pas tymczasowego mistrza świata WBC w wadze bridger.
W międzyczasie "Diablo" ostro oberwał od kolegi po fachu. Maciej Sulęcki, znany polski pięściarz, pojawił się na gali boksu w Dzierżoniowie, gdzie dla "Super Expressu" skomentował niedawne zamieszanie z Włodarczykiem.
Włodarczyk kilka miesięcy temu stracił kontrakt z Fame MMA przez nieobecność na konferencji prasowej. Ostatecznie nie doszła do skutku jego walka z Jarosławem "Pashą" Jarząbkowskim na gali Fame 22. Sulęcki, który sam brał udział w freakowej gali, nie szczędził słów krytyki.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź
- Też się broniłem rękami i nogami od freaków, ale tam są pieniądze, które leżą na ziemi. To duże pieniądze, a robisz to, co zawsze, czyli wychodzisz i walczysz. Nie znam kuluarów, co się działo z Krzyśkiem Włodarczykiem. Nie przyjechał na konferencję prasową, ale zachował się jak frajer, takie frajerskie zachowanie. Nie chcę powiedzieć brzydko, ale debil - powiedział Sulęcki.
Włodarczyk, mimo ogłoszenia walki, nie pojawił się na konferencji, co skutkowało rozwiązaniem kontraktu. Sulęcki podkreślił, że w freak fightach konferencje są kluczowe, a walka schodzi na dalszy plan.
- Freak fighty opierają się na konferencjach prasowych. Tam walka nie jest ważna. Można było takie pieniądze wziąć, a on nie pojechał sobie na konferencję - dodał.
Sulęcki, który w sierpniu 2024 r. przegrał walkę o pas WBO International i WBC USA z Diego Pacheco, obecnie czeka na powrót do ringu. W listopadzie 2023 r. walczył na gali Fame MMA z Normanem Parkiem, przegrywając przez jednogłośną decyzję sędziów.