Kiedy nie tak dawno wieść o tym, że Michał Cieślak zawalczy z Ilungą Makabu o wakujący tytuł prestiżowej federacji WBC, wywołała entuzjazm polskich kibiców, nikt nie myślał, że taki pojedynek zapisze się w historii boksu jeszcze przed pierwszym gongiem.
Od początku faktycznie informacje przekazywane do mediów były szczątkowe. Miejsce - Kiszansa, rywal - Ilunga Makabu i w stawce pas mistrza świata. Początkowo nie budziło to większych zastrzeżeń, ale dni, tygodnie mijały, a szczegółów, plakatów, nie wspominając o kontraktach nie było.
Wreszcie, wraz z końcem roku do reprezentującego interesy Cieślaka Andrzeja Wasilewskiego wpływa mail ze szkicem kontraktu na walkę. Wydaje się, że pomimo krótkiego czasu, machina promocyjna ruszy i 18 stycznia radomianin jednak o pas zawalczy.
ZOBACZ WIDEO Fernando Alonso błyszczy w Rajdzie Dakar. Hiszpan zasłużył na szacunek
Zobacz także: UFC 246. Rekordowa kasa dla Conora McGregora
Wtenczas do gry włącza się słynny Don King. Okazuje się bowiem, że do tej pory walkę mistrzowską próbowano zrobić bez niego i w tym największy problem. 88-latek, oczywiście przez swoich prawników, wystosował pismo do WBC, aby walkę Makabu z Cieślakiem unieważnić. O co chodzi? Jak zawsze o jedno - o pieniądze. Don King Productions musi na tym starciu sowicie zarobić. Czy faktycznie promotor Makabu nie wiedział o rozmowach z obozem Cieślaka? Wątpliwe. Faktem jest jednak, że ze strona polską rozmowy prowadził menadżer Kongijczyka.
Zamieszanie trwa, wątpliwości nasuwa się coraz więcej. Co z WBC? Federacja na swojej oficjalnej stronie zapisuje w kalendarzu datę 25 stycznia i potwierdza walkę Cieślaka z Makabu. Co więcej, 15 stycznia prezydent Mauricio Suleiman spróbuje pogodzić strony reprezentujące Makabu, aby do walki w Kiszansie doszło. Cyrk to mało powiedziane. Jeśli nawet porozumienie w tej sprawie zostanie zawarte, to pozostanie 10 dni do walki, a przecież nie wiadomo nawet, w którym miejscu Kinszasy ma gala się odbyć.
Oby wszystko skończyło się dobrze, a kibice pod koniec stycznia cieszyli się z kolejnego polskiego mistrza świata. Cieślak ma bowiem spore szansę, aby Makabu pokonać. W tym całym zamieszaniu musi jednak zachować spokój. "Nie ustajemy w przygotowaniach. Cel już jest tak blisko" - pisze na Facebooku, odcinając się od sprawy w Krynicy Zdroju.
Zobacz także: Paweł Mikołajuw wznowił treningi (wideo)
Tomasz Babiloński, który do tej pory starał się zachować spokój, również ma już dojść niekompetencji Kongijczyków. - Mówiąc delikatnie jesteśmy wkurzeni. Ci organizatorzy to amatorzy, z takimi amatorami nigdy się jeszcze nie spotkałem - trudno się z tymi słowami nie zgodzić.
Waldemar Ossowski
Inne teksty autora>>>