Na gali boksu w Nysie kibice zobaczyli byłego mistrza świata w wadze junior ciężkiej, Krzysztofa Włodarczyka (53-4-1, 37 KO), który walczy o powrót do światowej czołówki. Rywalem polskiego pięściarza był reprezentujący Niemcy Adam Gadajew (17-14, 8 KO).
Pięściarz rosyjskiego pochodzenia spóźnił się na ceremonię ważenia, co wprowadziło nieco nerwową atmosferę przed tym pojedynkiem. Okazało się, że Gadajew przyjechał do Nysy samochodem, a zmęczenie podróżą mogło okazać się kluczowe dla losów polsko-niemieckiej batalii.
Pierwszą rundę wygrał minimalnie "Diablo". Po początku starcia, w którym obaj rywale wzajemnie się "badali", Polak kilka razy doszedł do głosu, zaznaczając swoją przewagę na kartach sędziowskich. W drugiej odsłonie 36-letni Włodarczyk podkręcił tempo. Kilka lewych sierpowych w wykonaniu polskiego boksera mogło się podobać.
Trzeciej rundy kibice boksu w Nysie już nie zobaczyli. Podczas przerwy Gadajew zgłosił bowiem problemy z barkiem. W tej sytuacji sędzia ringowy był zmuszony przerwać pojedynek. - Rzadko się zdarza na galach bokserskich w Polsce, żeby po pięciu stoczonych walkach najdłuższa z nich zakończyła się po dwóch rundach - skwitował komentator Polsatu Sport Andrzej Kostyra.
- Szału nie było. Nie wiem co powiedzieć. Przeprosić nie mam za co, bo nie nawaliłem. Czułem, jak lewy wchodzi mu na czoło. Widać było po jego oczach. Taki "dzwon", kolejny "dzwon". Starałem się potem, może nie rozkręcić, ale przyspieszyć nieco walkę. Może nie był to majstersztyk, ale troszeczkę szybsza była druga runda. Ta walka nic mi nie dała, taki jest boks. Nie wiem co teraz będzie. Następnym razem może dostanę lepszego zawodnika, który będzie bardziej wymagający i będę musiał się bardziej przyłożyć - powiedział "Diablo" na antenie Polsatu Sport.
Dla Włodarczyka wygrana z Niemcem była 54. zwycięstwem w zawodowej karierze.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #17 (highlights): zawodnik znokautował się sam!