W ostatnich tygodniach mówiło się, że Wiaczesław Głazkow zmierzy się czempionem federacji WBC Deontayem Wilderem. Dziś wiadomo już, że do tej walki nie dojdzie.
- Obóz Wildera pogrywał z nami, więc skoncentrujemy się na tytule IBF - oświadczyła promotorka Głazkowa Kathy Duva.
Od soboty pas mistrzowski IBF w kategorii ciężkiej należy do Tysona Fury'ego, który jednak nie zamierza przystępować do konkursu ofert i wkrótce stoczy rewanżową walkę z Władimirem Kliczko. To oznacza, że rywalem Głazkowa (mającego pozycję obowiązkowego pretendenta) zostanie ktoś z czołowej piętnastki rankingu IBF.
Z kim może walczyć Głazkow?
- Patrząc na ranking, eliminując zawodników kontuzjowanych (jak Teper), pierwszym na liście jest mój pięściarz - Charles Martin. Kolejni na liście to Steve Cunningham, który co prawda ogłosił, że wraca do wagi junior ciężkiej, ale teraz może zmienić zdanie i spróbować walki o tytuł IBF. Dalej w kolejności jest Artur Szpilka, którego nie bałbym się wystawić przeciwko Ukraińcowi - mówi Leon Margules w rozmowie z Przemkiem Garczarczykiem opublikowanej w serwisie ringpolska.pl.
- To wszystko pozostaje jednak w sferze spekulacji, dopóki nie zaczną się rozmowy pomiędzy Kliczką i Furym oraz Furym i IBF. Od tego zależy, jak dalej będzie się układać domino wagi ciężkiej. Dochodzi jeszcze kwestia przeciwnika dla mistrza świata WBC, Deontaya Wildera. To też sprawa obecnie otwarta - zaznacza Margules.
W chwili obecnej Artur Szpilka przygotowuje się do walki z Amirem Mansourem, ale - jak twierdzi Margules - wkrótce może otrzymać ciekawsze oferty.
- Teraz mogą się dla Artura otworzyć pojedynki lepsze i ważniejsze niż ten z Amirem - wyjawia na łamach ringpolska.pl.
Wiaczesław Głazkow do tej pory stoczył 22 walki zawodowe. 21 z nich wygrał, m.in. z Tomaszem Adamkiem, a jedna zakończyła się remisem.
Zobacz także: Szczere słowa Stocha. Tym chce się zająć po zakończeniu kariery