- Prawie dwa i pół tygodnia zbierałem się, by jeszcze raz przeanalizować pojedynek. Wnioski są takie same jak poprzednio. Wygrałem i to wyraźnie. Trzeba być idiotą albo ślepcem, żeby widzieć to inaczej. Oddałem więcej ciosów, kontrolowałem sytuację w ringu. Adamek rzucał się na mnie dopiero na dziesięć sekund przed końcem rundy, a tak się nie zwycięża. Podobnego zdania są zresztą fani pięściarstwa, choć to nie zmienia mojej sytuacji - powiedział Steve Cunningham (25-5, 12 KO) w rozmowie ze Sports Illustrated.
"USS" oznajmił, że nadal nie może się pogodzić z werdyktem sędziów. - Czuję frustrację, gniew i nienawiść. Zdaję sobie sprawę ile pieniędzy straciłem przez ich decyzję. Gdybym to ja walczył z Kubratem Pulewem, zarobiłbym co najmniej 200 tys. dolarów. Po ewentualnej wygranej mógłbym boksować z Władimirem Kliczko, a tam zainkasowałbym jeszcze więcej.
Amerykanin chciałby po raz kolejny stanąć naprzeciw Tomasza Adamka (48-2, 29 KO), lecz nie wierzy w taki scenariusz. - Polak zażądałby pewnie niemałej gaży. Mogę tylko zapewnić, że gdyby doszło do trzeciej potyczki, to wypadłbym jeszcze lepiej. Tym razem zrobiłbym Adamkowi krzywdę. To ograniczony pięściarz. Jedyne na co go stać to ślimacze tempo i przepychanki - zakończył.
źródło: Sports Illustrated