Mark Weinman zmarł w wieku 62 lat w Mesa w stanie Arizona. Informację o jego śmierci potwierdził jego brat. Amerykanin cierpiał na idiopatyczne włóknienie płuc, chorobę, którą zdiagnozowano u niego ponad dekadę temu.
Weinman rozpoczął karierę zawodową w latach 80. XX wieku. Wygrał pierwsze 11 walk. Potem jednak po trzech z rzędu porażkach wycofał się z boksu.
W 2012 roku nagle zdecydował się wrócić na ring. W wieku 50 lat pokonał młodszego o 18 lat Elvisa Martineza w zaledwie 39 sekund. Po tej walce przegrał kolejną i zakończył karierę z bilansem 12-4, w tym 10 nokautów.
Były promotor Weinmana, Steve Tannenbaum, wspomina go jako "światowego pogromcę" w jego wczesnych latach. - Był znany na salach bokserskich. Walczył z każdym i pokonywał wszystkich. Był tak dobry - powiedział Tannenbaum, cytowany przez "The Sun".
Brat Weinmana, David, podkreślił, że Mark nigdy nie przestał kochać boksu. - Gonił za boksem do samego końca. Jeszcze niedawno mówił o powrocie do domu, nabieraniu sił i może nauczaniu boksu, gdy będzie starszy. Nigdy nie mówił o śmierci. Miał żyć wiecznie - wspomina David.