Ten pojedynek z pewnością wywołałby wiele emocji. Marcin Najman to obecnie gwiazda freak fightów, a Tomasz Adamek planuje powrót na ring w ramach swojej pożegnalnej walki. Jak twierdzi Najman, wstępne warunki ich starcia były ustalone, ale były mistrz świata wycofał się z nich i wszystko na to wskazuje, że do hitowej walki nie dojdzie.
Obie strony miały ustalić, że pieniądze zostaną przekazane na pomoc chorym dzieciom. Zmiana decyzji przez Adamka wywołała wściekłość u Najmana, który nie przebiera w słowach na temat swojego niedoszłego przeciwnika.
- Adamek jest wybitnym sportowcem, ale karłem moralnym i małym człowiekiem. Podał warunki naszej walki, a teraz wyciera sobie pysk chorymi dziećmi, bo to na nie miały iść pieniądze z tego starcia. Boks odcisnął na nim straszne piętno, bo nie pamięta, co gadał. Ta choroba się nazywa encefalopatia i często dopada pięściarzy - powiedział Najman.
ZOBACZ WIDEO: "Teraz będę bił z lepy". Andrzej Grzebyk zabawił się w Conora McGregora
Dodał, że Adamek z dnia na dzień wycofał się ze wcześniejszych ustaleń i zaczął wszystkiemu zaprzeczać. Jak na te słowa zareagował Adamek? Twierdzi, że Najman robi sobie reklamę jego kosztem.
- Adamek walczy z prawdziwymi gladiatorami i oni mają pierwszeństwo. A Najman z obecnymi umiejętnościami przegrałby na ulicy z pierwszym lepszym. Bogu to wszystko zostawiam, co o mnie wygaduje. Pomodlę się za niego - stwierdził.
Były mistrz świata zdradził też, że Najman musi poczekać na walkę z nim, bo jest "spora kolejka chętnych do bitki z Adamkiem". Zadrwił też z niego, przypominając, że "cała Polska się śmieje z patrząc na to, jak Najman bije w worek".
Czytaj także:
"Boisz się mnie!". Potężna awantura wokół walki roku
Putin zwrócił się do rosyjskich bokserów. Miał powód