Bieg na dochodzenie jest specyficzną konkurencją - zawodniczki startują z uwzględnieniem różnic czasowych po wcześniejszych etapach. Często się więc zdarza, że narciarka ruszająca jako pierwsza ma na tyle dużą przewagę, że nie musi wcale narzucać bardzo ostrego tempa, gdyż i tak ma bezpieczną zaliczkę, za to na dalszych miejscach walka jest na tyle zacięta, że czas netto bywa lepszy.
Tak właśnie było w Lillehammer - w niedzielę jako pierwsza wystartowała Heidi Weng i również jako pierwsza finiszowała, ale kontrolując sytuację uzyskała trzeci czas dnia. Szybsze od Norweżki były Krista Parmakoski i Ingvild Flugstad Oestberg. Tak dobry bieg pozwolił Fince przesunąć się na trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej trzydniowych zawodów.
Dobry bieg ma za sobą Justyna Kowalczyk. Polka na trasie przesunęła się z czterdziestego piątego miejsca na dziewiętnaste, ale gdy spojrzymy tylko na czasy okaże się, że w Lillehammer uzyskała dziewiąty wynik dnia.
ZOBACZ WIDEO: Fortuna liczy na historyczny sukces. "Polacy zdobędą złoto w Pjongczang"