W poniedziałek na Stade de France rozegrano eliminacje w biegu na 3000 metrów z przeszkodami. W ramach tej konkurencji w zawodnicy na każdym okrążeniu muszą pokonać cztery płoty lekkoatletyczne oraz rów z wodą, przed którym również znajduje się płot.
W pierwszym biegu eliminacyjnym startował Kenijczyk Amos Serem. Zawodnik na ostatnim okrążeniu znajdował się w ścisłej czołówce stawki i był już bardzo bliski awansu do finału. Jego problemy zaczęły się jednak przy rowie z wodą.
Serem minął się z płotem, przez co znalazł się obok rowu. W tej sytuacji Kenijczyk musiał zawrócić, by zgodnie z przepisami przeskoczyć nad przeszkodą i wylądować w wodzie. Całe zamieszanie sprawiło, że stracił dobrych kilka sekund. Mimo tego zawodnik starał się ambitnie nadrobić straty i w ostatniej części biegu zbliżył się do liderów. Opisaną sytuację dokładnie przedstawia poniższe nagranie.
Ostatecznie wpadł na metę jako szósty z czasem 8:18.41, a awans zapewniło sobie pięciu zawodników z każdego biegu. Kenijczyk do ostatniej premiowanej udziałem w finale pozycji stracił zaledwie osiem setnych sekundy. Nie ulega wątpliwości, że gdyby nie zamieszanie przy rowie z wodą, spokojnie wywalczyłby awans. Z tego powodu zdecydował się złożyć odwołanie.
"Poczułem, że ktoś mnie popycha, gdy zbliżałem się do płotu. Nie mogłem dokładnie określić, kto to był, ale poczułem, że ktoś mnie popycha. Zamiast zderzyć się z płotem, uznałem, że rozsądniej będzie go ominąć, a następnie wrócić i przeskoczyć nad nim" - relacjonował feralny incydent.
Ostatecznie jego historia miała szczęśliwe zakończenie. Organizatorzy zmagań uznali jego odwołanie. Tym samym Kenijczyk został dopuszczony do finałowego biegu. Odbędzie się on w środę, podczas wieczornej sesji lekkoatletycznej.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Były reprezentant Polski zadowolony z gry siatkarek. "Pokazują, że nie pękają"
Czytaj też:
Paryż 2024: Znamy godzinę meczu półfinałowego polskich siatkarzy
Mistrzyni olimpijska z szansami na kolejny medal. Świetny poziom półfinałów