Po raz ostatni młody sportowiec był widziany w niedzielę (19 marca). O poranku Eivind Sporaland zniknął ze swojego domu w Lillehammer i zniknął nie pozostawiając po sobie śladu. Kibice mają prawo być zaniepokojeni.
Jak poinformował Rune Vegard Huse z policji w okręgu Innlandet na łamach "Dagbladet", służby zakładają, że biathlonista wciąż żyje. W poszukiwania zaangażowani są między innymi wolontariusze oraz 70 urzędników obrony cywilnej.
Trener zawodnika jest bezradny. - Chcieliśmy pomóc, ale dla wielu poszukiwania okazały się bardzo wymagające i emocjonalne. Jednak jeszcze gorzej byłoby nic nie zrobić w tej sytuacji - dodał Aasmund Steien.
ZOBACZ WIDEO: Wielki powrót do PKO Ekstraklasy. Niespodziewana decyzja klubu
Telewizja "NRK" opublikowała jego numer telefonu i rysopis. Według najnowszych informacji, tamtejsze służby zbadają ślady telefonu, historię karty bankowej 22-latka, a także inne tropy.
Norwegowie wiązali duże nadzieje z Sporalandem. Biathlonista w swoim kraju uważany jest za duży talent zwłaszcza w rodzimym Lillehammer, gdzie trenował w prywatnej drużynie.
Czytaj także:
Klasa na skoczni i poza nią. To zrobili Polacy dla Kubackiego
Parada roku? Gwiazdor zatrzymany w niezwykły sposób [WIDEO]