- Sprowadzenie zwłok danej osoby leży tylko i wyłącznie w gestii rodziny. To nie jest łatwe, ale najbliżsi mając taką wolę i możliwości mogą zrobić w tej kwestii wszystko - powiedział w rozmowie z PAP Jacek Berbeka - taternik i himalaista - który zabrał głos ws. dramatu Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat.
Brat Macieja Berbeki, który 6 marca 2013 r. razem z Tomaszem Kowalskim zaginął na stokach ośmiotysięcznika Broad Peak w Karakorum (w ataku na szczyt brali wówczas udział też Adam Bielecki i Artur Małek), był organizatorem wyprawy, mającej na celu odnalezienie ciał i pochowanie polskich alpinistów.
Ciało Kowalskiego odnaleziono na wysokości około 7960 m n.p.m. i pochowano ok. 100 metrów niżej pod kamieniami. Maćka Berbeki nigdy nie udało się odnaleźć. Jacek Berbeka zdradził, że operacja przeniesienia zwłok Kowalskiego na odcinku tylko 100 metrów była niezwykle wyczerpująca i trwała aż sześć godzin.
Ratownik tatrzański Edward Lichota również uważa, że tylko rodzina Mackiewicza może zdecydować o sprowadzeniu jego ciała z Nanga Parat. Ekspert jest pod dużym wrażeniem bohaterstwa Bieleckiego i Denisa Urubki, którym udało się uratować francuską alpinistkę Elisabeth Revol, ale jednocześnie obawia się, że obaj ratownicy nie unikną trudnych pytań. Spekuluje w rozmowie z PAP, że kiedy emocje opadną powrócą pytania o to, czy jednak nie można było podejść po Mackiewicza.
ZOBACZ WIDEO Krewna Tomasza Mackiewicza: Może być tak, że będziemy musieli pochować pustą trumnę