Narciarka była jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek specjalizujących się w skialpinizmie. Wygrywała zarówno mistrzostwa świata, jak i europejski czempionat. W 2019 roku postanowiła zakończyć sportową karierę i zajęła się pracą jako przewodnik górski.
W tym celu odbywała kolejne szkolenia. I właśnie w trakcie jednego z nich doszło do tragedii. Adele Milloz wspinała się wraz z 30-letnią przewodniczką. Była mistrzyni była już blisko zakończenia kursu i zdobycia odpowiednich uprawnień.
Jak informuje "The Times", kobiety były razem związane liną podczas wspinaczki. Ich ciała zostały znalezione przez innych wspinaczy. Pogrążone w żałobie jest stowarzyszenie przewodników z Chamonix.
"Zawsze będziemy tęsknić za jej uśmiechem. Odczuwamy nieskończony smutek. Adele to była świetna młoda kobieta" - mówi Oliver Greber, przewodniczący stowarzyszenia.
Według policyjnych doniesień, przyczyna wypadku nie jest znana. Śledczy wykluczyli odpadnięcie skały, przed czym ostrzegały służby. Takie zjawiska spowodowane były suszą. Dodano, że trasa, jaką wspinała się Milloz i towarzysząca jej przewodniczka nie była trudna.
Czytaj także:
Szokujące słowa rosyjskiej mistrzyni olimpijskiej. A obok stał Putin
Stoch o końcu kariery. Tak długo zamierza skakać