W tym artykule dowiesz się o:
Nadszarpnięty wizerunek ligi
Czekamy na play-offy przez cały sezon, by dostać mecz, jaki zaserwowano nam w niedzielę we Wrocławiu. Pal licho, że było to marne widowisko. Największy problem to naszym zdaniem awaria taśmy startowej. To właśnie przez to żużlowcy musieli startować na zielone światło. Kiedyś jeden z prezesów, Ireneusz Maciej Zmora, potrafił zrobić aferę, gdy zauważył supełek na taśmie startowej w Lesznie. Mówił, że to psuje wizerunek ligi. Jak zatem nazwać to, co wydarzyło się we Wrocławiu? Na miejscu osób odpowiedzialnych za całe zdarzenie zapadlibyśmy się chyba pod ziemię.
Kubera w dosadnych słowach o Dobruckim
Najlepszej i najbardziej szczerej wypowiedzi weekendu udzielił Dominik Kubera. Junior z Leszna nie przebierał w słowach, gdy zapytano go o zachowanie trenera wrocławian, Rafała Dobruckiego. Ten nie pojechał na finał DMEJ do Daugavpils, tłumacząc się problemami rodzinnymi, a wysłał tam dopiero co wracającego do zdrowia Kuberę. - To, co zrobił trener, jest delikatnie mówiąc słabe. Dla mnie jazda dla kraju to duma i honor - powiedział przed kamerami nSport+.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: W piątce najlepszych trenerów widziałbym Adama Skórnickiego
Zdrowie ważniejsze niż żużel Po upadku doznanym podczas meczu w Częstochowie Matej Zagar nie powrócił już na tor. Lekarz zawodów powiedział wprost, że na pierwszym miejscu jest zdrowie zawodnika, a nie zawody żużlowe. Taką postawę należy chwalić. Zwłaszcza po tym, co oglądaliśmy w przeszłości. Zdarzało się przecież, że na tor powracał zawodnik, który ledwo potrafił utrzymać się na nogach.
Dramatyczny wygląd motocykla
Trzeba przyznać, że motocykl Mateja Zagara po upadku w niedzielę wyglądał dramatycznie. Wystarczy spojrzeć na to, co stało się z przednim kołem. To niemal cud, że z kośćmi częstochowskiego zawodnika nie stało się nic złego. Na dobrą sprawę wyszedł z całej sytuacji bez szwanku.
Sparta bez mocnego wsparcia seniorów
Trudno liczyć było na triumf nad Fogo Unią, jeśli żaden z wrocławskich seniorów nie przekroczył granicy dziesięciu punktów. Na zdjęciu Tai Woffinden, który leżał na torze w swoim drugim wyścigu. Ostatecznie Brytyjczyk uzbierał dziewięć punktów i bonus. Biorąc pod uwagę jego klasę i możliwości, to zdecydowanie za mało.
Wielka feta gorzowian
Po wygranej w Częstochowie Cash Broker Stal Gorzów jest już jedną nogą w finale. Nie dziwimy się więc wielkiej radości jaka zapanowała w ekipie przyjezdnych. Świetnie pojechał chociażby Krzysztof Kasprzak, który został powitany przez kolegów niczym król.