W tym artykule dowiesz się o:
Kraj wielkich mistrzów
Szwecja to kraj, który doczekał się wielkich żużlowców. W trójce klasyfikacji medalowej wszech czasów IMŚ jest dwóch reprezentantów Trzech Koron. Niesamowity Tony Rickardsson lideruje z 11 medalami (6 złotych, 3 srebrne i 2 brązowe). Trzeci natomiast jest pięciokrotny mistrz świata Ove Fundin, który w karierze zdobył również 11 medali (5,3,3). Oprócz tych dwóch wielkich mistrzów jest również trzech innych Szwedów, którzy sięgali po tytuły mistrzowskie: Bjoern Knutsson, Anders Michanek oraz Per Jonsson. Teraz jednak nastały najwyraźniej chudsze lata dla speedwaya w Szwecji, bo tamtejsi kibice czekają na kolejnego czempiona już 7 lat, a najbliższy nawiązania do sukcesów swoich słynnych rodaków był Andreas Jonsson, który w 2011 roku zdobył srebrny medal IMŚ.
W juniorach też nie najlepiej
Jeszcze dłużej Szwedzi czekają na kolejnego indywidualnego mistrza świata juniorów. W tej konkurencji Trzy Korony mają cztery złote medale w historii. Mistrzami do lat 21 zostawali Per Jonsson, Peter Nahlin, Mikael Karlsson (obecnie Max) oraz Andreas Jonsson. Niby każdego roku w szwedzkim żużlu pojawiają się kolejni żużlowcy, ale ciężko wśród juniora z tego kraju wskazać następcę wielkich rodaków. Szanse miał Dennis Andersson, który w 2010 roku zdobył tytuł indywidualnego mistrza Europy juniorów. Dalsze sukcesy mogą stać się jego udziałem pod warunkiem, że młodego i utalentowanego Szweda przestaną dopadać kontuzje, które zahamowały nieco karierę 21-latka. Trudno przypuszczać, żeby światową karierę zrobili członkowie brązowej drużyny DMŚJ z Gniezna: Pontus Aspgren, Anton Rosen, Jacob Thorssell, Oliver Berntzon, czy Mathias Thoernblom. Nie zawsze jednak sukcesy w juniorskim żużlu przekładają się na dorosły speedway i odwrotnie - wybitni juniorzy wcale nie muszą w przyszłości ścigać się w Grand Prix o najwyższe laury.
Na Drużynowy Puchar Świata też czekają
W historii rozgrywania Drużynowego Pucharu Świata reprezentacja Szwecji dwukrotnie - w latach 2003 i 2004 - sięgała po główne trofeum imienia swojego wielkiego rodaka, Ove Fundina. Szwedzi często zdobywali medale DPŚ, ale na złoto czekają już ponad 8 lat. Liczyli bardzo na tytuł w 2012 roku, kiedy to byli po raz pierwszy gospodarzami finału DPŚ, ale srodze się zawiedli, bo nie zdobyli nawet medalu. Aż trudno w to uwierzyć, że Andreas Jonsson, Fredrik Lindgren, Antonio Lindbaeck i reprezentant młodszego pokolenia Thomas H. Jonasson nie potrafią stworzyć drużyny na miarę medalu. Może to był tylko jednoroczny epizod bez Szwedów na podium DPŚ? Z drugiej strony nie zawsze do kadry Trzech Koron na Puchar Świata desygnowani są faktycznie najlepsi żużlowcy, ale to już problem menedżera Szwedów.
Jonsson najbliżej tytułu
Andreas Jonsson w 2000 roku zdobył tytuł mistrza świata juniorów i praktycznie od tamtego czasu uchodził za wielki talent, który w przyszłości ma nawiązać do sukcesów Tonego Rickardssona. "Adrenalina" bardzo długo kazał swoim kibicom czekać na kolejny znaczący sukces. W 2011 roku sięgnął po pierwszy w karierze medal IMŚ, wywalczając tytuł wicemistrzowski. Jonsson jednak nie poszedł za ciosem i nie potwierdził przynależności do ścisłej światowej czołówki, mocno obniżając loty w 2012 roku. Czy w nadchodzącym sezonie najbardziej doświadczony ze Szwedów wróci do walki o medale? Czy spełni marzenia nie tylko swoje, ale i tysięcy kibiców z kraju Trzech Koron o kolejny mistrzu świata ze Szwecji?
Lindbaeck może wystrzelić
Antonio Lindbaeck to jedna z najbarwniejszych postaci światowego żużla. Człowiek, który miał już różne życiowe zakręty, wrócił do speedwaya i zrobił to w wielkim stylu. Szwed z brazylijskimi korzeniami był objawieniem drugiej części poprzedniego sezonu. Gdyby od początku rozgrywek jeździł tak skutecznie w Grand Prix, pewnie sięgnąłby po jeden z medali. - Faktycznie ten sezon był dla mnie najlepszy w karierze, ale nie zamierzam na tym poprzestać. Celuję jeszcze wyższej w największe sukcesy - mówił dla SportoweFakty.pl po Grand Prix w Toruniu, które zresztą wygrał. Był to drugi triumf w karierze w zawodach Grand Prix dla Lindbaecka.
Antonio Morais Silvia Santos, bo tak naprawdę nazywa się wychowany przez szwedzką rodzinę żużlowiec, urodzony w Rio de Janeiro, uważany był za godnego sukcesora Tonego Rickardssona. Utytułowany Szwed zaopiekował się zresztą karierą czarnoskórego żużlowca, który udowodnił w zeszłym sezonie, że może zostać najlepszym zawodnikiem globu. Czy w tym sezonie Lindbaeck poprawi najlepszy wynik z poprzedniego roku, kiedy to w klasyfikacji Grand Prix zajął siódme miejsce? Jeśli od początku walki o tytuł IMŚ będziemy oglądać takiego Toninho jak w końcówce sezonu 2012, to możemy być tego pewni. W ostatnich chudych latach szwedzkiego speedwaya, to wciąż chyba kandydat numer jeden do powtórzenia sukcesu Tonego Rickardssona.
"Fredka" też marzy o medalach
Fredrik Lindgren do sezonu 2012 nie miał na koncie żadnego zwycięstwa w Grand Prix. Trudno było więc w Szwedzie upatrywać jednego z kandydatów do tytułu mistrzowskiego czy nawet medali, skoro nie potrafił wygrać pojedynczego turnieju. Zmieniło się to od turnieju w Goeteborgu w 2012 roku, kiedy to "Fredka" przełamał pewną barierę, triumfując na słynnym Ullevi. W środku zeszłego sezonu imponował formą, bo przecież stanął na podium w Kopenhadze. Do końca walki o tytuł IMŚ nie potrafił jednak utrzymać tak wysokiej dyspozycji. Zakończył rywalizację na ósmej pozycji, choć miał szansę bycia najlepszym szwedzkim żużlowcem Grand Prix 2012. - Moim celem jest stała progresja wyników. Marzę o medalach w Grand Prix - mówił po jednym z turniejów GP Lindgren. Póki co, na marzeniach się kończy, a jednorazowe wyskoki to za mało, by "Fredkę" uważać za jednego z kandydatów do tytułu mistrza świata w bliskiej lub dalszej przyszłości.
Cała plejada przeciętniaków
W 2013 roku Szwecja będzie miała tych samych trzech uczestników cyklu Grand Prix, co w zeszłym sezonie, czyli Antonio Lindbaecka, Fredrika Lindgrena i Andreasa Jonssona. Wypadł jedynie Peter Ljung, który z całym szacunkiem dla tego zawodnika, znalazł się w tym elitarnym gronie z łapanki. Takich przeciętniaków, którzy bezskutecznie dobijają się do światowej czołówki Szwedzi mają wielu. Jest przecież Daniel Nermark, który do młodzieniaszków już się nie zalicza, ale należał do grona najlepszych szwedzkich żużlowców. Bracia Peter Karlsson i Mikael Max najlepsze lata mają już za sobą. David Ruud światowej kariery już raczej też nie zrobi. Simon Gustafsson także tylko pomarzyć może o karierze na miarę słynnego ojca. Kto zatem może stanowić przełom w szwedzkim żużlu?
Najbliżej Grand Prix wydaje się być Thomas H. Jonasson - młody, ambitny żużlowiec, którego celem nadrzędnym jest znalezienie się w cyklu. Spory postęp ostatnio poczynił Linus Sundstroem, ale mimo wszystko największą nadzieją młodego pokolenia Szwedów pozostaje Dennis Andersson.
A co Wy myślicie na temat następców wielkiego Tonego Rickardssona? Czy już wśród obecnych żużlowców jest ktoś, kto może zdobyć tytuł mistrza świata? Taki mistrz jak Tony Rickardsson pojawia się w sporcie raz na kilkadziesiąt lat. Może w historii szwedzkiego żużla nie będzie już podobnej klasy żużlowca? Zapraszamy do dyskusji.