[b]
Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Można powiedzieć, że to praca szybko znalazła pana i nie musiał długo szukać pan nowego zajęcia po odejściu z Torunia?
[/b]
Tomasz Bajerski, nowy trener SpecHouse PSŻ Poznań: Można tak to ująć. Z Jakubem Kozaczykiem, który jest członkiem zarządu klubu z Poznania, znamy się bardzo długo. Kiedy w Toruniu była niepewna moja przyszłość i pod koniec minionego sezonu szukano trenera, który miałby mnie zastąpić, Jakub Kozaczyk już wtedy się do mnie zgłosił.
Wtedy jednak nic z tego nie wyszło?
Chciałem być lojalny wobec klubu z Torunia i czekałem. Dogadaliśmy się, a później widać, jak się sprawy potoczyły. Jakub Kozaczyk zadzwonił do mnie w ostatni piątek i dogadaliśmy moją pracę w Poznaniu od ręki.
ZOBACZ WIDEO Czy Krzysztof Gałańdziuk poprowadzi Apator sam? Klub komentuje
Ma pan żal do toruńskich działaczy?
Proszę wybaczyć, ale nie chcę komentować mojego rozstania z toruńskim klubem.
Praca w Poznaniu będzie dla pana wyzwaniem?
Oczywiście. Druga liga zapowiada się bardzo ciekawie. Nie będzie lekko. Ja jednak kocham wyzwania, dlatego podjąłem się tej pracy.
Fakt, że pracował już pan kiedyś w Poznaniu i można powiedzieć, że została w pewnym sensie niedokończona robota w postaci awansu do pierwszej ligi, też miała wpływ na pana decyzję?
Cieszę się przede wszystkim, że klub przejął Jakub Kozaczyk z pozostałymi członkami zarządu. To była główna przyczyna, że zgodziłem się wrócić do Poznania. Nie ukrywam, że PSŻ zbudował fajną drużynę, klub jest poukładany przez nowy zarząd i ma ambitne plany. Byłbym naprawdę szczęśliwym człowiekiem, gdyby udało mi się z tym zespołem awansować o ligę wyżej. Oprócz tego, że w klubie działają normalni, w porządku ludzie, to faktycznie ta niedokończona robota w Poznaniu też jest dla mnie motywacją.
Czy to, że nowy zarząd rozliczył się z panem z zaległych pieniędzy, też był bodźcem do tego, by porozmawiać o przyszłości w Poznaniu?
O tym, że Jakub Kozaczyk wraz z nowym zarządem rozliczą się ze mną wiedziałem już od jakiegoś czasu. Gdy tylko przejęli klub, dostałem telefon, że mam być spokojny i zaległe pieniądze otrzymam.
Pozytywnie się pan zaskoczył?
Pewnie, że tak. Te pieniądze już dawno spisałem na straty. Kiedy jednak dostałem słowo od Jakuba Kozaczyka, wiedziałem, że przyjdzie przelew.
Dołączył pan do klubu już po tym, jak zbudowano skład w Poznaniu. Trudno się wchodzi na gotowe, kiedy pan nie budował tej drużyny?
W sumie to nie do końca. Jakub Kozaczyk dużo ze mną rozmawiał, budując ten skład. Wymienialiśmy się spostrzeżeniami na temat różnych zawodników, koncepcji zespołu. Wiedziałem, jaki skład buduje zarząd PSŻ-u. Regularnie ze sobą rozmawialiśmy w tych kwestiach. Znałem wizję składu, jakie ruchy kadrowe wykona zarząd.
Podpowiadał pan zarządowi?
Może nie tyle podpowiadałem, co rozmawialiśmy o tych zawodnikach, którzy są w składzie. Mówiliśmy też o innych żużlowcach. Sugerowałem, co któremu zawodnikowi może brakować, a brakowało głównie sprzętu. Największym problemem w niższych ligach było niepłacenie na czas zawodnikom. Pracodawca nie płaci, nie masz sprzętu i kółko się zamyka.
Płynność finansowa klubu może być kluczowa w walce o czołowe miejsca w 2.LŻ?
Dokładnie tak. Dlatego tak ważne było dla mnie, kto zarządza klubem z Poznania. To już jest poukładane i jestem przekonany, że będzie dobrze w kwestiach finansowych. Sprawy organizacyjne też są już układane, dlatego optymistycznie patrzę na ten projekt.
PSŻ wcześniej ogłosił, że trenerem będzie Adrian Gomólski. Teraz pojawiła się informacja, że przejmie on szkolenie. Podzieliliście już między sobą obowiązki?
Moim warunkiem przyjścia do Poznania było to, że Adrian Gomólski musi zostać. Klub zapatrywał się na to podobnie. Rozmawiałem z Adrianem i on zostaje.
Razem będziecie prowadzić zespół?
Tak. Myślę, że będziemy starali się prowadzić to razem, bo mamy jeden wspólny cel - chcemy awansować do eWinner 1.Ligi. Kluczem do sukcesu ma być wspólna, ciężka praca i zaufanie do siebie.
Śledził pan ruchy kadrowe u rywali? O awansie do eWinner 1.Ligi mówi kilku drugoligowców…
Czterech na pewno o tym otwarcie mówi. Mówić jednak można. Plany trzeba mieć. My też je mamy i cele sobie wyznaczyliśmy. Wszystko jednak zależy od zawodników. Trener - menedżer co może zawalić? Może źle przygotować tor. To jest bardzo ważna sprawa. Może dobrze przygotować tor, a zawodnicy też nie pojadą. Żeby awansować wszystko w stu procentach musi zagrać.
Zobacz także:
Polonia Piła ma nowego trenera
Młody Polak idzie śladami Woffindena