Żużel. Brian Karger z toru prosto do warsztatu. Uznany tuner ceni Polaka. "Króluje w ostatnich sezonach"

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszkowski / Na zdjęciu: Brian Karger przy sprzęcie Petera Ljunga
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszkowski / Na zdjęciu: Brian Karger przy sprzęcie Petera Ljunga

Uznany zawodnik, który ścigał się dla reprezentacji Danii, a także w cyklu Grand Prix, z kolei po zakończeniu startów jeden z cenionych i najlepszych tunerów. W "This is speedway" Brian Karger opowiedział o tym, jak wygląda praca nad silnikami.

W tym artykule dowiesz się o:

Droga Briana Kargera w sporcie żużlowym nie rozpoczęła się nadzwyczajnie. Jak wielu, przygodę z dwoma kółkami rozpoczął od motocrossu. - Trenowałem ten sport od 12. do 14. roku życia. Potem mój tata, który również był żużlowcem, kupił mi motocykl żużlowy. Najpierw spróbowałem tego tylko dla zabawy, ale po roku okazało się, że zupełnie mi to nie wychodziło. Byłem bliski powrotu do motocrossu. Sam nie wiem jak, lecz nagle wszystko zaczęło się układać. Rozgryzłem, o co w tym chodzi, nauczyłem się techniki jazdy. Szło mi coraz lepiej i od tego momentu stałem się żużlowcem - opowiedział rozmówca .

W "This is speedway" w stacji nSport+ prowadzący wspomniał o niemałych sukcesach swojego gościa, który ścigał się we wciąż bardzo dobrych dla duńskiego speedwaya czasach. - Dobrze pamiętam rundy kwalifikacyjne do IMŚ. Dokonanie tego wtedy było niezwykle trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o duńskie i skandynawskie sito eliminacji. Gdy byłem młody, na drodze stawało wielu świetnych Duńczyków i Szwedów. By przedrzeć się przez wszystkie eliminacje, potrzebowałeś naprawdę wiele - mówił m.in. dwukrotny drużynowy mistrz świata (1991, 1995).

Karger w 1992 roku awansował do wielkiego finału światowego, ale we Wrocławiu zajął ostatnie 16. miejsce. W 1998 awansował natomiast na dwa sezony do cyklu Grand Prix. - Dotarcie do finału interkontynentalnego było wielkim wyzwaniem. Na drodze do awansu stali choćby Szwedzi, np. Jimmy Nilsen, a także wielu moich znakomitych rodaków - wspomniał i dodał: - Tamten finał interkontynentalny odbywał się w Vojens, gdzie zawsze lubiłem się ścigać. Pomyślałem, że to moja szansa. Odjechałem świetne zawody, wygrałem i awansowałem.

W latach 1993-2004 z przerwami ścigał się w lidze polskiej. Reprezentował kluby z Zielonej Góry, Grudziądza, Opola, Piły, Rybnika i Gdańska. - Kiedy zaczynałem jeździć, dla nas obcokrajowców było znacznie łatwiej przyjechać do Polski i zdobywać punkty. Nie to, co dziś. Wszyscy jeżdżą w Polsce. Standard jest wysoki, najlepszy na świecie - przyznał z uznaniem.

Po sezonie 2004, w wieku 37 lat, przestał się ścigać i zajął się tuningiem motocykli. - Wykonywałem mnóstwo silników, zanim przeszedłem na sportową emeryturę. Głównie przygotowywałem swój własny sprzęt, lecz z czasem zaczęli pojawiać się inni zawodnicy, a ja stawałem się coraz bardziej zapracowany. W ostatnim roku moich startów już wiedziałem, jaką drogą pójdę. Pracy było sporo i musiałem podjąć decyzję. Nie miałem czasu, żeby pogodzić obie rzeczy. Wiedziałem, co będę robić dalej - powiedział.

Brian Karger (pierwszy z lewej) obok rodaków: Hansa Nielsena i Tommy'ego Knudsena
Brian Karger (pierwszy z lewej) obok rodaków: Hansa Nielsena i Tommy'ego Knudsena

- Zawsze bawiła mnie praca z silnikami. Chciałem próbować nowych rzeczy i szukać coraz więcej mocy w motocyklach. Nie chodzi tylko o moc. Silnik musi pracować na różnych nawierzchniach i ma pasować różnym zawodnikom. Pokochałem takie wyzwania. Jeszcze, gdy się ścigałem, zdawałem sobie sprawę, że silnik jest ogromnym elementem składowym wyniku. Gdy miałeś dobry sprzęt, łatwiej zdobywałeś punkty. To proste - kontynuował opowieść Karger.

Benz pytał Duńczyka o obecną sytuacją technologiczną i dostosowanie silnika do konkretnego zawodnika. - Na hamowni mogę wykonać tyle testów, ile tylko chcę. Mogę znaleźć tyle mocy, ile chcę, jednak w dziewięciu na dziesięć przypadków masz po prostu za dużo mocy. Zawodnicy od pierwszego biegu próbują "zabić sinik", poszukując jej jeszcze więcej - stwierdził.

- Tory są coraz twardsze i musisz znaleźć coś, co będzie się sprawdzać na każdym torze. To nie tylko moc, a zawodnicy są przecież różni. Nie każdy chce tych samych silników i tych samych przełożeń. Wszystko ma ogromne znaczenie, czy np. startujesz na krótkim, długim, przyczepnym czy twardym torze. Istotą jest jednak to, czego chcą, co czują zawodnicy i jak danego dnia chcą ustawić sprzęt - opowiedział były reprezentant Danii.

Środowisko tunerów nie jest specjalnie szerokie. W czołówce jest kilku i 54-latek do niej należy. - Jednych szanuję bardziej niż innych. Mamy ze sobą kontakt. To nie tak, że sobie pomagamy, ale jestem pod wrażeniem ich pracy. To, co robi ostatnimi czasy Ryszard Kowalski, jest niesamowite. Króluje w ostatnich sezonach, ciężko pracuje. Każdy z nas jednak mocno pracuje na miejsce, w którym jest i darzy się szacunkiem - przyznał.

Karger pochwalił też Bartosza Zmarzlika, nie szczędząc mu pochwał. - Podoba mi się, jak dokleja motocykl i bawi się wszystkim. On pozwala maszynie jechać, dosłownie wszędzie, w każdym momencie toru. Jest bardzo sprytny technicznie i bardzo profesjonalny we wszystkim, co robi. Ciężko na to pracuje - opisał dwukrotnego indywidualnego mistrza świata z Polski.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Żużel kosmiczny! Max Fricke dokonał tutaj rzeczy niemal niemożliwej! [WIDEO]
Nigdy nie jechali w finale PGE Ekstraligi. W tym gronie są m.in. mistrz świata, Europy i Polski

ZOBACZ WIDEO Mało znany tuner wkracza do PGE Ekstraligi. "Nie odstaje od Kowalskiego"

Źródło artykułu: