[b]
Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Jesteśmy po ponad trzech miesiącach sezonu 2021. Grand Prix, czyli żużlowe mistrzostwa świata, dopiero przed nami. Mogliśmy się jedynie delektować rywalizacją ligową. Śledzi pan PGE Ekstraligę?[/b]
Jason Crump, trzykrotny indywidualny mistrz świata, jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii czarnego sportu: Troszeczkę. Co prawda nie w telewizji, głównie w social mediach. Bartosz Zmarzlik w mojej opinii ma niesamowity talent do tego sportu i wciąż pnie się w górę. Bartosz jest znakomitym żużlowcem i fantastycznym mistrzem świata. Pięć lat temu oglądałem go na torze i czekałem tylko na to, kiedy zostanie najlepszy na świecie. Wiedziałem, że jeśli nie od razu, to w bardzo krótkiej przyszłości.
Co pan widzi w nim wyjątkowego?
To jest zawodnik tej samej klasy co Tony Rickardsson albo Ivan Mauger.
ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek
Albo Jason Crump.
Cóż. Na żużlu startowałem z dobrym skutkiem przez wiele lat, lecz tylko przez kilka sezonów byłem w stanie dokonać czegoś naprawdę wyjątkowego. Tylko czasami. Bartosz daje z siebie coś wyjątkowego właściwie w każdym wyścigu. To naprawdę utalentowany facet, który jest zdolny do tego by zdominować światowy żużel przez następne dziesięć lat, jeśli to jest to, czego naprawdę chce. Doskonale wiem, jak wiele wysiłku musisz włożyć i ile musisz dać z siebie, by być na takim wysokim poziomie. Chylę przed nim czoła i jestem dla niego pełny podziwu, czego już dokonał. Mieliście Golloba, Hampela czy Dudka, ale Zmarzlik wyrósł na wielkiego żużlowca, a media mogą się nim zachwycać.
Bartosz Zmarzlik wielokrotnie przyznawał, że jego mentorem jest Tomasz Gollob, z którym ścigał się pan na torach przez wiele lat. Takie wsparcie jest bardzo ważne, w sytuacji, gdy chce się osiągnąć sukces.
Tak, to bardzo ważne, gdy masz kogoś takiego. Dla każdego żużlowca jest istotne, by mieć kogoś, komu możesz w pełni zaufać, czy to ojciec, przyjaciel albo były zawodnik. Może samo ściganie nie będzie decydujące o sukcesie, ale ważne by ludzie, którzy są wokół ciebie wiedzieli, czego ci potrzeba. On to ma. Otoczył się odpowiednimi ludźmi i to działa, co pokazały ostatnie dwa lata. Wszystko u niego jest właściwe.
Rok temu Bartosz Zmarzlik dokonał trudnej rzeczy jaką była obrona mistrzowskiego tytułu. Tylko jeden żużlowiec wygrał trzy tytuły z rzędu, to Ivan Mauger. Jak pan widzi jego szanse na wyrównanie tego rekordu?
Są bardzo, bardzo duże. Gdy oglądałem Grand Prix w ostatnim roku, to pomyślałem, że każdy z tych zawodników musi zrobić jeden krok, by dorównać Bartoszowi. Są tacy zawodnicy jak: Maciej Janowski, Artiom Łaguta, Tai Woffinden, Freddie Lindgren. Jednak każdy z nich potrafi mu dorównać tylko okazjonalnie. Ta sytuacja bardzo przypomina moją rywalizację z Tonym Rickardssonem. Miałem dni, gdy byłem od niego lepszy. Jednak czym innym jest pokonanie zawodnika jednego dnia, a wygrywanie na co dzień, albo cały czas. To jest wyzwanie i to jest cecha sportu.
Jak pan myśli, który z żużlowców jest w stanie pokonać Bartosza Zmarzlika? W kim należy upatrywać jego największego rywala?
Największym przeciwnikiem dla Bartosza Zmarzlika jest on sam. W ostatnim sezonie jechał nieprawdopodobnie, a pozostali, o których już mówiłem, mieli z tym kłopot. Oni są świetni, na bardzo wysokim poziomie, lecz w mojej opinii Zmarzlik jest krok przed pozostałymi, tak pokazują wyniki na ten moment. Pozostali muszą bardzo ciężko pracować, tak samo jak ja, Nicki Pedersen czy Greg Hancock, kiedy Tony zdominował żużel. Musieliśmy naprawdę pokazać coś więcej, by z nim wygrywać.
A jak pan widzi swoich rodaków, tj. Jasona Doyle'a i Maxa Fricke w nowym sezonie?
Jason w ostatnim roku pokazał, że był w formie, ale nie był wystarczająco powtarzalny. Max z kolei udowodnił, że ma papiery na jazdę, o czym świadczy jego wygrana w jednej z rund. Wracając do tego, co mówiłem, obaj są w stanie robić świetny żużel i wygrywać danego dnia, ale w Grand Prix musisz być regularny, tylko to da im pozycję w ścisłej czołówce. ''Doyley'' potwierdził to w przeszłości, zostając mistrzem świata. Stracił kilka lat w żużlu. Z kolei Max jest młody i wciąż się uczy, ma jeszcze czas by poprawić się i podnosić swój poziom. Znam ich i wiem, że bardzo ciężko pracują nad sobą, by osiągnąć maksymalne wyniki.
Ove Fundin powiedział, że determinacja i możliwość jak najczęstszej jazdy jest decydujące by zostać mistrzem świata.
Bez wątpienia, determinacja jest bardzo ważna. Bez tego nie będziesz mistrzem świata. Miałem to w sobie. Każdy ze stawki Grand Prix wygląda na zdeterminowanego, by być najlepszym. Uważam, że w 2012 roku po prostu to straciłem. Nie miałem w sobie pragnienia, by dalej wygrywać. Liga polska i Grand Prix są na ekstremalnie wysokim poziomie. Jeśli nie pojedziesz na maksimum możliwości, zejdziesz z przygotowaniami i zaangażowaniem, to nie możesz w tym uczestniczyć, lepiej zostań w domu.
Jeszcze kilka lat temu mógł pan komentować w telewizji zawody Grand Prix w Australii. Teraz nie ma na to szans. Jak pan widzi przyszłość australijskiego żużla i powrotu mistrzostw świata w Australii?
Od kilkunastu lat żużel jest na tym samym poziomie. W jednym roku jest więcej spotkań, a w kolejnym mniej. Zawodnicy? Czasem wyszkolimy trzech zawodników w trzy lata, a czasem pięciu w jeden rok. To jest na zasadzie wzlotów i upadków. Nie uważam, że runda Grand Prix mogłaby tutaj coś zmienić.
Zobacz także:
- Kasprzak w pierwszej dziesiątce Grand Prix? Były prezes Unii komentuje
- Skandal po wielkim finale. "Zapewniam, że był to czysty przypadek"