"Krótka" historia żużla w Krakowie

W niedzielne popołudnie na stadionie przy ulicy Odmogile, po kilku latach przerwy, ponownie będzie można usłyszeć ryk motorów i poczuć zapach metanolu. Żużel wraca do Krakowa. Na razie w formie turnieju z okazji 60-lecia Nowej Huty, jednak wszystko wskazuje na to, że od przyszłego sezonu drużynie miejscowej Wandy przyjdzie walczyć o ligowe punkty na drugoligowym froncie.

Żużel w grodzie Kraka zrodził się w 1956 roku. Auto Mobil Klub Nowa Huta, bo tak wówczas brzmiała nazwa krakowskiego klubu, został zgłoszony do rozgrywek drugoligowych. Z pewnością nie był to wymarzony debiut, gdyż zawodnicy Auto Mobil Klubu zajęli ostatnie miejsce w grupie "Południe" II ligi. Kolejny sezon już pod zmienioną nazwą AMK Kraków zespół z Nowej Huty spędził w nowopowstałej III lidze, którą zresztą wygrał i ponownie znalazł się w gronie drugoligowców.

Jednak od roku 1958 w Krakowie funkcjonowały już dwa kluby żużlowe: Wanda Nowa Huta i Cracovia, co było konsekwencją rozwiązania sekcji żużlowej AMK.

Obie drużyny w ciągu dwóch lat uzyskały awans do II ligi. Paradoksalnie największy sukces drużyny Wandy wiąże się z końcem żużla w Cracovii. Podczas gdy zawodnicy Wandy w roku 1960 wywalczyli awans do rozgrywek pierwszoligowych, sekcja żużlowa drugiego krakowskiego klubu z końcem sezonu '60 przestała istnieć. Od tej pory pod Wawelem jeźdźcy w skórzanych kombinezonach, ścigający się po żużlowej nawierzchni byli kojarzeni wyłącznie z klubem Wanda.

Wielkie oczekiwania związane ze startem w najwyższej klasie rozgrywkowej nie zostały poparte rezultatami. Krakowianie w rywalizacji na pierwszoligowym froncie zdołali odnieść zaledwie jedno zwycięstwo, w potyczce z Włókniarzem w Częstochowie. Pozostałe trzynaście spotkań przyniosło jeźdźcom Wandy bolesne porażki.

Szybki spadek był początkiem końca popularności speedwaya w grodzie Kraka. Kulminacyjnym punktem okazał się rok 1965. Po serii sześciu porażek drużyna Wandy z powodu trudności finansowych została wycofana z rozgrywek. Po cichu liczono jeszcze na przejęcie sekcji żużlowej przez inny krakowski klub, do czego jednak nie doszło. Po raz ostatni żużlowe maszyny dało się słyszeć na obiekcie Wandy przy okazji dwóch potyczek Śląska Świętochłowice z Wybrzeżem Gdańsk i Polonią Bydgoszcz.

Przez kolejne 28 lat kibicom czarnego sportu w Krakowie pozostało jedynie wspominać takich zawodników jak bracia Jan i Tadeusz Fijałkowscy, Stanisław Chorabik, Maciej Korus, Andrzej Tanaś, czy Bogdan Jaroszewicz.

Na początku lat 90-tych, a dokładnie w 1993 roku żużel w Krakowie reaktywowano. Dzięki grupie sympatyków czarnego sportu na obiekcie przy ulicy Odmogile znów zawarczały żużlowe rumaki. Zespół pod nazwą Wanda – Realbud Kraków został zgłoszony do drugoligowych rozgrywek. Początkowo wyglądało na to, że tym razem uda się zatrzymać speedway pod Wawelem na długie lata. Na mecze rozgrywane w stolicy Małopolskiego przychodziło po kilka tysięcy kibiców, na spotkania wyjazdowe liczna grupka fanów wędrowała z okazałą flagą w biało - błękitno - białych barwach. Niestety nie trwało to długo. Po kilku latach starań działaczom nie udało się stworzyć zespołu zdolnego do osiągnięcia sukcesu, a brak funduszy zmuszał do wycofywania zespołu z rywalizacji w trakcie rozgrywek. Tak było w trzech ostatnich sezonach funkcjonowania klubu. Co najgorsze, po reaktywacji speedwaya, przez trzynaście lat, w Krakowie nie udało się wychować żadnego znaczącego zawodnika. Przed sezonem 2006 sekcja żużlowa została rozwiązana.

Zgodnie z brzmieniem przysłowia, w roku 2009 po raz trzeci przystąpiono do reaktywacji żużla w Krakowie. Dzięki inicjatywie nowych władz krakowskiego klubu, a także pomocy Krzysztofa Cegielskiego udało się zorganizować turniej z okazji 60-lecia Nowej Huty. Turniej ten ma być okazją do przypomnienia kibicom, w drugim po Warszawie pod względem wielkości mieście w Polsce, o tym jak piękną dyscypliną sportu jest żużel, i że warto znaleźć miejsce dla ligowej drużyny właśnie w Krakowie. Mają w tym pomóc m.in. nasi złoci medaliści Drużynowych Mistrzostw Świata Gollob i Miedziński, uczestnicy cyklu GP Sajfutdinov i Ułamek, Australijczyk Sullivan, a także wielu czołowych polskich jeźdźców, jak choćby Kołodziej, czy Dobrucki.

Czy speedway ma szansę na dłużej zagościć pod Wawelem trudno stwierdzić. Wszak wiadomo, że sportowy Kraków to przede wszystkim Wisła i Cracovia. Piłkarze, koszykarki, czy hokeiści odnosili i odnoszą nieporównywalnie większe sukcesy niż to miało miejsce w przypadku żużlowców Wandy. Jednak mam nadzieję, że m. in. dzięki niedzielnej imprezie także czarny sport zyska w oczach kibiców i sponsorów, dzięki czemu na żużlową mapę Polski powróci kolejny klub.

Jak pokazują przykłady Gdańska, Wrocławia, Poznania czy Łodzi można znaleźć miejsce dla sportu żużlowego także w dużych ośrodkach. Czarny sport nie musi być przecież tylko domeną małych, bądź średnich miast. Oby dzięki niedzielnemu turniejowi speedway znalazł również swoje miejsce w sercach krakowskich kibiców.

Komentarze (0)