Żużel. Stal - Unia. Kołodziej nie robi sensacji z pany w oponie. "Zmarzlik był tak szybki, że nie dogoniłbym go"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej na prowadzeniu

Janusz Kołodziej znów kapitalny w finałach play-off PGE Ekstraligi. Choć cały sezon miał taki sobie, to w decydujących momentach zachwyca. W Gorzowie był najlepszym zawodnikiem Fogo Unii, która przegrała 44:46, ale i tak jest faworytem do złota.

[tag=2703]

Janusz Kołodziej[/tag] to specjalista od meczów finałowych. Przed rokiem w obu decydujących meczach nie zaznał goryczy porażki. - Czy da się przyzwyczaić do jazdy w finałach? Bardzo się chce jeździć w tych meczach. Każdemu zależy, żeby za każdym razem występować w tych decydujących spotkaniach. Cieszę się, że znów jesteśmy w finale - podkreślał żużlowiec Fogo Unii Leszno w mix zonie na antenie nSport+.

Dużo nie brakowało, a Kołodziej zwycięską passę podtrzymałby w Gorzowie. Pierwsze punkty stracił w 12 wyścigu z Jackiem Holderem. - Co prawda nie ma co z tej pany robić sensacji, bo w tym roku mamy tego dość sporo. W momencie, kiedy Jack Holder mnie wyprzedzał, oparłem się o bandę i na ostatnim okrążeniu czułem, że ten mój motocykl mi już tak nie odjeżdża. W ostatnim biegu Bartek Zmarzlik był na tyle szybki od samego startu, że bez względu na to, ile miałbym powietrza, nie dogoniłbym go. Kiedy jechałem krawężnikiem, motocykl wskoczył jakby na drugi bieg, ale czułem, że mam za mało powietrza. Wiedziałem, że muszę jechać krótką linią. Gdybym pojechał szerzej, mógłbym w ogóle nie ukończyć tego wyścigu - powiedział o problemach z powietrzem w kole w mix zonie Janusz Kołodziej.

Janusz Kołodziej sezonu 2020 nie ma rewelacyjnego, ale w decydujących momentach nie zawodzi. Doszedł do tego ciężką pracą. - Kolejny sezon jest zawsze nowy. Nie wiadomo, jaki on będzie. Przynosi nowe problemy i trudności. Walka ze samym sobą, czy uda się te kłopoty przezwyciężyć jest właśnie fajna. Naprawdę, cały sezon staram się jak wszyscy. Ciężko pracuję. Cały sezon nie wychodziło. Po pierwszym finale cieszę się. Co prawda nie wygraliśmy tych zawodów, ale w Gorzowie wreszcie poszło mi dobrze. Na dodatek przełamałem się i znowu chce się jeździć - powiedział specjalista od meczów finałowych w PGE Ekstralidze, Janusz Kołodziej.

Zobacz także: Zaliczka mała, ale Zmarzlik zapowiada walkę w rewanżu
Zobacz także: Tor zrobił komisarz. Stal nie miała nic do gadania

Komentarze (1)
avatar
Poznaniak z Gorzowa
10.10.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Biegi Koldiego z Bartkiem zawsze są emocjonujące.