[b]
Przemysław Bartusiak, WP SportoweFakty: Witold Skrzydlewski w jednym z ostatnich wywiadów narzekał na frekwencję i zastanawiał się czy klub zasługuje na pierwszą ligę. Czy zgadza się Pani z jego opinią?[/b]
Joanna Skrzydlewska, wiceprezydent Łodzi i była honorowa prezes Orła Łódź: Ze względu na pandemię to jest inny sezon i trzeba to wziąć pod uwagę. Pamiętajmy także, że frekwencję buduje się latami. To nie jest tak, że przychodzi to z dnia na dzień. To jest długotrwały proces. Teraz ludzie zwracają uwagę na swoje bezpieczeństwo. Idą na mecz, ale z tyłu głowy myślą o zagrożeniach, które na nich czekają. To jest główny powód niższej frekwencji. Natomiast uważam, że przy dobrych działaniach marketingowych i promocyjnych oraz konsekwencji ona będzie stale rosnąć. Mam nadzieję, że Orzeł utrzyma drugie miejsce, bo to będzie super bonus na przyszły sezon. Szanujmy tych kibiców, którzy przychodzą, bo mam odczucie, że to są ludzie, którzy będą zawsze. Teraz rolą władz klubu jest propagowanie żużla wśród kolejnych osób.
Na poparcie pani słów o długofalowym budowaniu frekwencji, warto przypomnieć, że gdy rodzina Skrzydlewskich zaczynała angażować się w łódzki żużel, to na trybunach często była garstka kibiców. Z czasem zaczęło się to zmieniać.
To prawda, dlatego myślę, że Orzeł jest na właściwej drodze w rozwoju. Wystarczy popatrzeć na inne stadiony i inne dyscypliny. Oczywiście jest Widzew, który jest fenomenem, ale stadiony nie są po brzegi wypełnione. Tu jest potrzebna cierpliwość, która z całą pewnością przyniesie efekty.
ZOBACZ WIDEO Subiektywny ranking PGE Ekstraligi. TOPlista 15. kolejki
Czy Adam Skórnicki radzi sobie jako trener Orła Łódź?
Według mnie sprawdza się bardzo dobrze i to nie jest tylko moja ocena. Widać, że jest to osoba, która żyje tym co robi. Poświęca się temu w stu procentach. Co ważne ta praca daje mu satysfakcję. To jest bardzo ważne, aby robić coś z wyboru, a nie konieczności.
Co jest największym atutem trenera?
Jest dobrym duchem drużyny i wprowadził bardzo dobrą atmosferę. To jest najistotniejsze. To jest jego zasługa, że potrafi motywować, dawać szansę, ale też zwracać uwagę na niedociągnięcia. Obie strony mają z tego satysfakcję, a morale zawodników są na zupełnie innym poziomie.
Można także zauważyć, że odkąd trenerem został Adam Skórnicki, pani tata nie pojawia się już w parku maszyn, nawet jak wynik jest niekorzystny dla drużyny.
To jest bardzo dobra decyzja. Ja w ogóle uważam, że prezesi nie powinni być w czasie spotkań w parku maszyn. To jest dodatkowe obciążenie dla zawodników. Żyją meczem i kolejnym biegiem, ale mimo wszystko nie zapominają, kto jest obok nich. Lepiej jak działacze są na trybunach i tam mocno wspierają swoją drużynę. Każdy ma swoją przypisaną rolę i powinien ją wykonywać. Przykładem jest chyba drużyna z Rybnika, ile prezes może wyrządzić krzywdy. Zbyt duża nadgorliwość i emocje są zupełnie niepotrzebne.
W Łodzi dużo mówi się o nowej strategii, która ma być odpowiedzią na problemy związane z koronawirusem. Czemu nie ma w niej nic o rozwoju profesjonalnego i amatorskiego sportu? To nie jest ważne dla rozwoju miasta?
Jedną kwestię musimy wyjaśnić. To co zaprezentowała Pani Prezydent Hanna Zdanowska to jest wizja i projekt strategii, nad którą dopiero zaczynamy pracować. Było już kilka spotkań dla różnych odbiorców, w których uczestniczyłam i to już zaczyna ewoluować. Teraz z dokumentem zapoznają się mieszkańcy, a urzędnicy z biura strategii na czele z nowym Panem Prezydentem Adamem Pustelnikiem będą zbierać cenne uwagi i spostrzeżenia. Myślę, że za pół roku poznamy finalny projekt strategii i to radni zdecydują czy przyjmą ten dokument. Na pewno jest tam miejsce dla sportu.
Jak już strategia powstanie, to jakie będzie największe wyzwanie w jej wdrożeniu?
Chcemy stworzyć coś czego wcześniej nikt nie stworzył. To na pewno jest bardzo trudne dla instytucji, jaką jest urząd, bo przede wszystkim musimy zmienić mentalność urzędników. Pracownicy urzędu muszą być w stanie realizować projekt, który przygotujemy. Bez współpracy na tym poziomie to może się nie udać. Jeśli odniesiemy sukces to na pewno jakość życia w Łodzi ulegnie poprawie. Wiele procesów na poziomie mieszkaniec - urzędnik powinno wyglądać inaczej. Musimy sprawić, aby kontakt z urzędem nie był tak dużym wyzwaniem jak obecnie.
Trudno będzie zmienić mentalność urzędników, ale chyba jeszcze trudniej nakłonić mieszkańców do pracy nad projektem strategii. Wydaje się jednak, że szczególnie ludzie związani ze sportem powinni teraz być niezwykle aktywni.
My niestety jako Polacy, często jesteśmy malkontentami. Lubimy narzekać, a nie lubimy działać. Ogólnie lubimy wszystko krytykować, a nie dawać alternatywnych rozwiązań. My z poziomu urzędu widzimy jak funkcjonują różne środowiska. Apeluję do prezesów i działaczy klubów, sympatyków sportu, aby zapoznali się z prezentacją, która jest dostępna na stronie urzędu miasta. Uwagi można kierować do biura strategii. Na pewno część spostrzeżeń będzie wzięta pod uwagę. Jeśli nie będzie żadnego odzewu, to będzie można uznać to za aprobatę. Uważam, że jak najbardziej warto wyrażać swoją opinię.
Projekt nowej strategii ma przygotować Łódź do trudnej rzeczywistości związanej z koronawirusem. Jak w obecnej sytuacji wygląda funkcjonowanie sportu w mieście?
Dzisiaj trudno jest zdefiniować normalność. Wszystko się zachwiało. Bezustannie towarzyszy nam strach przy podejmowaniu wielu decyzji. Dla przykładu rodzice zastanawiają się czy posłać dziecko na dodatkowe, bezpłatne zajęcia sportowe. Boją się, czy dziecko się tam nie zarazi, czy będzie bezpieczne. Widzimy problem po frekwencji na spotkaniach organizowanych przez różne stowarzyszenia czy kluby sportowe. To mnie bardzo martwi, bo jednak odporność budujemy także przez kondycję fizyczną. Uważam, że nie należy się tego bać i korzystać z różnych form aktywności sportowej.
Czy profesjonalne kluby nauczyły się już funkcjonować w czasach koronawirusa?
Mamy działające od wielu tygodni ligi żużlowe i piłkarskie. Kilka dni temu ruszyła żeńska siatkówka. Powoli kibice mogą na nowo kibicować swoim drużynom i przeżywać emocje sportowe. Wiadomo, że działacze żyją jednak w ogromnym niepokoju. Boją się, czy za chwilę drużyna nie trafi na kwarantannę, czy ktoś nie będzie miał pozytywnego wyniku. Boją się o to czy kibice będą licznie przychodzić na mecze, a już widzimy, że jest ich zdecydowanie mniej. Wiele osób wybiera dzisiaj transmisję telewizyjną z domu, bo tam czują się bezpieczniej. Myślę, że jeszcze rok czasu potrzeba, abyśmy w miarę wrócili do normalności.
Co z dotacjami dla klubów z budżetu miasta? Już w tym roku wydawało się, że tych pieniędzy nie będzie, jednak pani twardo o nie walczyła. Czy koronawirus nie zmusi miasta do szukania oszczędności właśnie w sporcie?
Mamy już założenia do budżetu na przyszły rok. Wiemy już na pewno, że mamy mniej pieniędzy, ale spodziewaliśmy się tego, biorąc pod uwagę sytuację finansów publicznych. Nie umiem w tym momencie odpowiedzieć, o ile środków będzie mniej. To się okaże na przełomie października i listopada. Pamiętajmy jednak, że w klasyfikacji potrzeb kultura i sport są zawsze na samym dole. Mieszkańcy chcą dobrej ochrony zdrowia, zwracają uwagę na komunikację miejską, na zasób lokalowy czy na edukację. To jest dla nich ważne. To bardzo utrudnia walkę o dodatkowe fundusze na sport. Myślę, że dotacje dla klubów ligowych pozostaną, ale trudno mi ocenić, na jakim one będą poziomie.
ZOBACZ TAKŻE: Zmarzlik grzeczny mistrz świata, który oznajmił światu, że zostanie ojcem niczym Robert Lewandowski
CZYTAJ TAKŻE: Były menedżer klubu z Torunia: Wybór pomiędzy Doylem a Holderem jest oczywisty. Kułakow tylko jako Polak [WYWIAD]