Oto bohater, który wyciągnął Falubaz z piekła. Kiedyś na transfer namawiał go jeden z najbogatszych Polaków

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Patryk Dudek
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Patryk Dudek

W piątek Patryk Dudek zaliczył koszmarny upadek w Gorzowie. Jego motocykl przeleciał nad bandą, a on miał kłopoty z chodzeniem. Dwa dni później wygrał dla RM Solar Falubazu bieg sezonu. Od tego czasu w Zielonej Górze chcą postawić mu pomnik.

Warszawa ma Artura Boruca, Kraków Pawła Brożka, a od niedzieli Bogiem żużlowej Zielonej Góry jest Patryk Dudek. 28-letni wychowanek klubu dokonał rzeczy niesamowitej. Jego RM Solar Falubaz musiał zdobyć w niedzielę 38 punktów w Lublinie, żeby wjechać do fazy play-off PGE Ekstraligi, czyli najlepszej żużlowej ligi świata. Tam toczy się rywalizacja o medale i wielkie pieniądze. Udało się. A wszystko dzięki Dudkowi, który wygrał ostatni bieg meczu.

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w piątek bohater Zielonej Góry miał problemy z chodzeniem, bo zaliczył fatalny wypadek podczas gorzowskiej rundy Grand Prix. Jego motocykl przeleciał wtedy nad bandą.

- To pokazuje, czym się różni żużlowiec od piłkarza - komentuje były menedżer Falubazu Jacek Frątczak, który z Dudkiem pracował przez wiele lat. - Jeśli nie odpadła ani ręka, ani noga, to żużlowiec zrobi wszystko, żeby pojechać, bo nie musi biegać ani dźwigać ciężarów. Wystarczy, żeby był zdolny do prowadzenia motocykla, a do tego konieczny jest brak złamań i skręceń. Szczególnie w obręczy obojczykowo - barkowej. Nad resztą da się popracować, bo technologia poszła mocno do przodu - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Brak złotego medalu w IMP nie uwiera Zmarzlika. Dopóki będzie jeździł, będzie walczył o tytuł

Dudek od piątku wykonał ogromną pracę, żeby postawić się na nogi i pomóc RM Solar Falubazowi w niedzielnym meczu. - W piątek wieczorem wrócił do Zielonej Góry i chciał odpocząć. W sobotę rano poczuł się lepiej i zaczął rehabilitację. Kluczowe były masaże i zabiegi laserowe, które wykonał w firmie Ortoline - tłumaczy nam menedżer żużlowca Krystian Plech.

Zawodnik przez cały czas walczył z ogromnym bólem, bo w wyniku upadku doznał poważnego urazu prawego uda. A to dla takiego żużlowca jak on było szczególnie uciążliwe. - Wystarczy spojrzeć na jego sylwetkę, żeby dostrzec, że opiera motocykl właśnie na prawym udzie. Do tego nie jest wysoki, więc to wszystko powodowało duży ból - podkreśla Plech.

Dudek zacisnął zęby i pojechał już dzień później w drugiej z gorzowskich rund Grand Prix. Robił, co mógł, ale było widać, że kontuzja daje mu się we znaki. Wtedy nikt nie przypuszczał, że dzień później zostanie bohaterem. Warto dodać, że w wyjazdowej konfrontacji z Motorem Lublin nie odjechał meczu życia, bo zdobył 11 punktów w sześciu startach. - Wygrał jednak kluczowy bieg. Ta trójka urosła do rangi trójki sezonu. Gdyby jej nie było, to w Zielonej Górze mówiłoby się o klęsce, a nie o żużlowym raju, do którego dostała się drużyna - podkreśla Frątczak.

28-latek kolejny raz udowodnił, że nie pęka w najważniejszych momentach. Do tego pokazał, że jak mało kto potrafi wyjeżdżać z poważnych zakrętów silniejszy. A tych w jego żużlowym życiu było całkiem sporo.

Uciekł śmierci

Był wrzesień 2012 roku. Stal Gorzów podejmowała Falubaz Zielona Góra w ramach półfinału Ekstraligi. W czwartym biegu na tor upada Patryk Dudek. - Wypadek nie wyglądał spektakularnie, ale konsekwencje były fatalne. Z Patrykiem było naprawdę źle. Bardzo to przeżyłem, bo zbierałem go wtedy z toru - wspomina Jacek Frątczak, który był kierownikiem drużyny z Zielonej Góry.

Dzień później ze szpitala napłynęły informacje o poważnym uszkodzeniu wątroby. To wiązało się z zagrożeniem życia. - Kiedy przyjechałem we wtorek do szpitala i zobaczyłem puste łóżko, to zbladłem - opowiadał wtedy Frątczak. Ten zakręt Dudek pokonał, ale dwa lata później trzeba było zmierzyć się z kolejnym, bo w jego organizmie wykryto metyloheksanaminę, niedozwolony środek dopingujący. Dudek został zawieszony i skreślony z kadry narodowej.

Dwa lata później wygrał z kompletem punktów Grand Prix Challenge w Vetlandzie, a w 2017 został indywidualnym wicemistrzem świata. To jego największy sukces w karierze. Znowu udowodnił, że potrafi rozpędzać się, nawet kiedy ma w życiu pod górę.

Wierny Falubazowi. Odmówił jednemu z najbogatszych Polaków

Dla kibiców w Zielonej Górze niedzielny wyczyn ma także sentymentalne znaczenie, bo Dudek od początku swojej kariery jest wierny ich ukochanemu Falubazowi. Debiutował 3 maja 2009 roku w spotkaniu z Lotosem Wybrzeże Gdańsk. Później jego kariera rozwijała się w bardzo szybkim tempie. Patryk był uważany za jednego z najbardziej utalentowanych polskich żużlowców.

W październiku 2013 roku w Unibaksie Toruń zapragnął mieć go Roman Karkosik. Jeden z bogatszych wtedy Polaków kusił Dudka dużymi pieniędzmi, ale ten nie odszedł. Został z Falubazem i w najbliższym czasie nic się na pewno nie zmieni, bo jego kontrakt z klubem będzie obowiązywać także w kolejnym sezonie. Nawet gdyby było jednak inaczej, to działacze nie mieliby wyjścia. Musieliby położyć na stole duże pieniądze, żeby go zatrzymać, bo odejścia Dudka kibice by im nie wybaczyli.

Teraz Dudka czekają kolejne wyzwania. 28-latek wprawdzie uratował RM Solar Falubaz, ale ma jeszcze do wykonania wręcz niemożliwą misję w mistrzostwach świata. Po czterech rozegranych turniejach zajmuje dopiero 14. pozycję w klasyfikacji generalnej, a utrzymanie w cyklu ma zapewniona tylko najlepsza szóstka. Zielonogórzanin ma cztery turnieje, żeby dokonać niemożliwego. - Będzie walczyć do końca. Szansa na pewno jest, bo przed nami turnieje w Pradze i Toruniu, a te dwa tory na pewno mu pasują - przekonuje menedżer żużlowca Krystian Plech.

Zobacz także:
Tabela, statystyki i pary półfinałowe PGE Ekstraligi
Prezes Motoru Lublin zapowiada transfery

Źródło artykułu: