[tag=44941]
[/tag]Dominik Kubera był bezkonkurencyjny w gdańskim finale Srebrnego Kasku. Żużlowiec Fogo Unii Leszno nie znalazł pogromcy i zdobył komplet 15 punktów. Pozwoliło mu to wskoczyć na trzecie miejsce w klasyfikacji wszech czasów ex aequo z Tomaszem Gollobem oraz Rafałem Okoniewskim (2-1-0). Nic dziwnego, że po zawodach dopisywał mu humor. - Jestem mega zadowolony z tego co udało mi się osiągnąć - powiedział po zakończeniu zawodów.
Na początku trzeciej serii startów spadł deszcz. Duża ulewa trwała przez kilkanaście minut, następnie - po dziesiątej gonitwie - rozpoczęły się prace na torze. - Dla mnie były to fajne zawody. Cieszę się, że drugi raz z rzędu zdobyłem Srebrny Kask. Poniekąd dołączyłem do grona osób, które dwukrotnie wygrywały ten turniej. A mam na swoim koncie jeszcze jedno drugie miejsce. Warunki na gdańskim torze nie były łatwe, ale sobie poradziłem - dodał.
Lepszymi osiągnięciami w tym turnieju mogą pochwalić się tylko Maciej Janowski (3-1-1) i Ryszard Dołomisiewicz (3-0-1). - Szkoda, że za rok nie będę już mógł wystartować, ponieważ chciałbym do nich dołączyć. Generalnie jestem zadowolony, fajnie mi się jechało i tyle. Nie mam trzech wygranych, ale trzy razy stałem na podium, jednak to coś innego. - podkreślił Kubera. Warto podkreślić, że cztery razy na podium Srebrnego Kasku - czyli raz więcej - stał Andrzej Huszcza (2-0-2).
ZOBACZ WIDEO Żużel. Zmarzlik nie musi zmieniać klubu. Dobry kontrakt załatwi sprawę
Obiekt nad morzem sprzyja 21-latkowi. Młody zawodnik na początku sierpnia wraz z Piotrem Pawlickim zdobył złoto w Mistrzostwach Polski Par Klubowych. - Komplet punktów cieszy, w Gdańsku nieźle mi idzie. Tor nie należy do łatwych, lecz w pewnym sensie przypadł mi do gustu. Fajnie mi się tutaj jeździ, dlatego mam nadzieję, że będę częściej przyjeżdżał - stwierdził.
Kubera jest najlepszym juniorem PGE Ekstraligi (średnia biegopunktowa 1,957), zatem był uznawany za faworyta Srebrnego Kasku. Czy jazda pod presją motywuje go do jeszcze większego wysiłku? - Nic nie musiałem, miałem już na swoim koncie jedną wygraną. Po prostu udało mi się powtórzyć ubiegłoroczny wyczyn z Grudziądza - przyznał żużlowiec.
Przerwa nie wybiła go z rytmu. - Biegi różnie się układały - zdarzały się zacięte, spadł deszcz, więc było dużo losowości na polach startowych. Raz spojrzałem na swoje pole startowe, które było całe zalane wodą. Nie ma takiego silnika, który by w tego wyjechał. Każdy miał ciężkie, utrudnione warunki. Jedni sobie z tym poradzili lepiej, a drudzy gorzej - podsumował.
Zobacz także: Żużel. Jacek Gajewski o decyzji KOL: Prezesi w parku maszyn to patologia. We Włókniarzu może dojść do rewolucji
Zobacz także: Żużel. Komisja Orzekająca Ligi wydała werdykt. Eltrox Włókniarz ukarany walkowerem!