Żużel. Za i przeciw. Goło i (nie)wesoło w Lesznie. Wytarte kieszenie mistrza Polski

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Piotr Pawlicki.
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Piotr Pawlicki.

Naprawdę dziwi, że obracając od sezonów ciężkimi milionami, zgarniając z tortu od partnera tytularnego ligi największe premie, zdobywając trzy z rzędu drużynowe mistrza Polski można zostać z aż tak wytartymi kieszeniami.

W czwartkowym #MagazynBezHamulcow Marcin Majewski łapał się za głowę, uzmysławiając sobie, jak wielką niegospodarnością od lat wykazują się polscy prezesi żużlowi.

Swoją wypowiedź opatrzył stosownym fragmentem maila od Ekstraligi do zawodników. "Wiemy, że Wam również aktualnie może brakować środków finansowych na opłacanie swoich teamów i dostawców, ale musicie zrozumieć, że na chwilę obecną kasy klubowe są puste".

Świetnie, że szef żużla w stacji Canal Plus swoim wprawnym okiem wyszczególnił to zdanie. Wkomponowane gdzieś w treść wiadomości, której głównym przesłaniem jest oświadczenie, że do renegocjacji kontraktów dojdzie tak czy siak, nie przejdzie teraz bez echa.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump

Przytoczony wcześniej cytat brzmi wręcz jak dramatyczny apel i wołanie o pomoc klubowych działaczy. Że z powodu koronawirusa ich misterna, budowana latami konstrukcja zaraz runie z hukiem. Że na koncie nie ma żadnej rezerwy, że nie ma odłożonej kasy na czarną godzinę, albo jak obrazowo stwierdził Majewski - schowanej do skarpety. Swoją drogą trudno, żeby do niej coś włożyć, skoro wyszło na to, że paru szefów klubów jest gołych i (nie)wesołych. Stoi w samych gatkach.

Problemy Fogo Unii Leszno nie są już żadną tajemnicą. I niech się prezes Piotr Rusiecki na nas nie obraża, złoty medalista zawsze będzie stał na pierwszej linii ognia. Naprawdę dziwi, że obracając od sezonów ciężkimi milionami, zgarniając z tortu od partnera tytularnego ligi największe premie, zdobywając trzy z rzędu drużynowe mistrza Polski można aż tak zostać z wytartymi kieszeniami. Rozumiem jednak, że utrzymanie dream teamu, ekipy złożonej praktycznie z samych gwiazd tanie w utrzymaniu na pewno nie jest.

Jasne, nie znasz dnia i godziny, ale to tylko pokazuje, jak koronawirus obnażył środowisko. Choć kilku ośrodkom należy oddać co cesarskie. Starają się wychodzić obronną ręką z czasów zarazy. Niektórzy zapłacili połowę kwot za przygotowanie do sezonu, a kolejni ok. osiemdziesiąt procent. Każdy orze jak może.

Na kilku płaszczyznach wyszło mi podobieństwo z naszą ukochaną, piłkarską Ekstraklasą. Nawiasem pisząc tam też zaordynowano ostre cięcia. Świetnie opakowany produkt z dużą kasą do podziału. Nawet platforma pokazująca rozgrywki się zgadza. Niby kraina mlekiem i miodem płynąca... a tu zaglądając do środka ukazuje nam się umalowana kobieta w obdartych spodniach.

Celowo wrzuciliśmy wszystkich do jednego worka, ponieważ Legia Warszawa wytycza standardy, a jednak występuje w tej samej klasie, co stojąca na skraju bankructwa Arka Gdynia, czy przeżywająca od miesięcy głęboki kryzys gospodarczy - Lechia Gdańsk. Toteż i w Ekstralidze nie róbmy odsiewów, niemniej przekaz faktycznie może zabrzmieć brutalnie. Ale tak właśnie odebrałem słowa, że "na chwilę obecną kasy klubowe są puste".

Różnica jest taka, że PGE Ekstraliga, to rzeczywiście najlepsza liga świata, jeżdżą tutaj żużlowi Ronaldo i Messi, a w PKO Ekstraklasie jest wysyp zawodników drugiego, a niekiedy trzeciego sortu. Po prostu nieraz przypadkowych, tańszych od Polaków kopiących się po czole grajków. Dlatego jej niski poziom sportowy zahacza gdzieś o Wyspy Owcze i najwyższe szczeble w Luksemburgu. Chociaż, jak pokazała przeszłość i na półamatorach z Dudelange da się kompromitująco wykoleić.

Na szczęście naszemu speedway'owi mimo wielkich perturbacji podobne przejścia nie grożą. Nie tylko z tego względu, że Farerowie, czy luksemburczycy nie wiedzą, co to jazda na motocyklu żużlowym. Jest nadzieja, że stan wyjątkowy, z którym przyszło nam się zmierzyć obudzi prezesów i zapali im lampkę ostrzegawczą, iż nie warto żyć z dnia na dzień, a lepiej wybiec do przodu i później nie płakać nad rozlanym mlekiem.

CZYTAJ TAKŻE: Koniec z przejadaniem pieniędzy. Włóżcie coś do skarpety
CZYTAJ TAKŻE: PGE Ekstraliga ma plan. Rozgrywki pojadą nawet bez kibiców

Źródło artykułu: