Kiedy ostrowianie na początku tego tygodnia rozpoczynali treningi, sytuacja związana z koronawirusem nie była jeszcze tak dramatyczna. Zawodnicy cieszyli się, że mogli wyjechać na tor, ale jednocześnie zdawali sobie sprawę, że lada dzień wszystko może wywrócić się do góry nogami. - Musimy czekać na rozwój wypadków. Czekamy na kolejne decyzje władz żużlowych. Jedno jest pewne - jeżdżenie bez kibiców nie ma sensu. Co to za przyjemność? To przecież dla widzów tworzymy to widowisko. My też nie mielibyśmy żadnych emocji, jeżdżąc bez dopingu kibiców. Trzeba poczekać i ligę zacząć później. Pogodę mamy w miarę dobrą, nawet w październiku. Możemy o te kilka tygodni przesunąć start rozgrywek i jechać normalnie - uważa Tomasz Gapiński.
Kapitan Arged Malesa TŻ Ostrovia zakładał, że wyjedzie na tor w okolicach 10 marca. - Udało się rozpocząć treningi zgodnie z przewidywaniami. Wyjechałem od razu na pełny gaz. Muszę przyznać, że sam byłem pozytywnie zaskoczony, że tak na luzie i spokojnie wyszedł ten pierwszy trening. W ogóle nie odczułem, że byłem pierwszy raz na torze w tym sezonie. Bardzo dobrze czułem się na motocyklu - dodał Gapiński.
Pod koniec stycznia żużlowiec przeszedł operację wyciągnięcia blach i śrub z kontuzjowanego obojczyka. - Najwyraźniej wszystko dobrze się zagoiło. Od zabiegu minęło już trochę czasu. Czuję się naprawdę dobrze. Najważniejsze, że nic mnie nie boli - podkreśla zawodnik ostrowskiej drużyny.
Na kolejne treningi żużlowcy muszą poczekać. Sytuacja w kraju związana z epidemią koronawirusa sprawiła, że sport zszedł na dalszy plan. Wszyscy podkreślają, że najważniejsze jest zdrowie i życie.
Zobacz także: Wirus zaatakuje klubowe budżety
Zobacz także: Żużlowy stan wyjątkowy
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film