Piotr Żyto został nowym trenerem Stelmet Falubazu Zielona Góra (więcej przeczytasz TUTAJ). Przejął zespół po dymisji Adama Skórnickiego. Ktoś powie, że w Zielonej Górze będzie teraz lepiej, bo trenera, który wedle powszechnej opinii był na bakier z taktyką, zastąpił taki, co to jest bardziej cwany, a jeszcze potrafi zrobić tor pod swoją drużynę. Wszystko pięknie, fajnie, ale wcale nie jest powiedziane, że w sezonie 2020 Falubaz odniesie sukces, bo z jednej strony będzie lepiej prowadzony, a z drugiej będzie miał u siebie taki tor, na którym rywale będą łamali sobie zęby.
Zacznijmy od toru. Wiemy, że w tym roku były z nim problemy. W końcu wyszło, że menedżer Skórnicki nie może się dogadać z toromistrzem Adamem Wareckim, który zdaniem szefa sztabu słuchał jego wskazówek, a potem wszystko robił po swojemu. Skończyło się wielką awanturą i przetasowaniami. Do ekipy torowej dołączył Tomasz Potoniec, który po prostu słuchał, co się do niego mówi. W końcówce sezonu 2019 Falubaz miał już powtarzalny tor, źle to nie wyglądało.
Czytaj także: Motor mocniejszy na papierze, ale problemów im nie zabraknie
Niestety istnieje obawa, że wraz z odejściem Skórnickiego wrócą stare rozwiązania. Chyba, że Żyto będzie miał w sobie dość siły, by się temu przeciwstawić. Będzie to jednak bardzo trudne. Skórnickiego wyrzucono m.in., dlatego, że chciał mieć swoje zdanie. Dopóki miał wsparcie prezesa Adama Golińskiego, potrafił przeforsować pewne zmiany. Gdy Golińskiego zastąpił Wojciech Domagała, Skórnicki stracił plecy i stał się natrętnym petentem, który wciąż się o coś dopomina i robi problemy.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi
Poza wszystkim teraz menedżerom wcale nie jest łatwo zrobić tor pod swój zespół. Przy komisarzach nie da się zdziałać cudów. Na pewno nie będzie tak, ze Żyto zrobi nawierzchnię, od której Falubazowi przybędzie w domowych meczach punktów, bo goście będą się potykali o własne nogi. Żyto może zrobić dobry, powtarzalny tor, ale żeby tak się stało, to musi postawić na swoim. Pytanie, czy podobnie jak Skórnicki będzie tracił czas na kopanie się z koniem.
Kolejny problem Żyto, to trio prezes Domagała, dyrektor Kamil Kawicki i kierownik Tomasz Walczak. Zwłaszcza ten ostatni może być taką drzazgą w palcu. Już Marek Cieślak narzekał na współpracę z Walczakiem, za Skórnickiego sytuacja się powtórzyła. Chciał on zresztą wyrzucić kierownika, miał nadzieję umówić się z prezesem na rozmowę w tej sprawie. Wcześniej jednak wyrzucili Skórnickiego. Można domniemywać, że Żyto jest skazany na Walczaka. Jeśli tak, to lekko miał nie będzie.
Zasadniczo jest tak, że nowa miotła powinna mieć możliwość wydania pewnych poleceń, wykonania pewnych ruchów. Żyto dostał w pełni umeblowany pokój. Jeśli nie wyjdzie, nie będzie się mógł jednak tłumaczyć tym, że to nie on budował Falubaz. Wraz z przyjęciem posady wziął na siebie 100-procentową odpowiedzialność. Teraz może tylko czekać i liczyć na to, że się ułoży.
Swoją drogą, to ciekawe, czy ktoś zapytał nowego trenera, czy faktycznie warto wymieniać Antonio Lindbaecka na Roberta Lamberta. To wciąż wchodzi w rachubę, bo w Zielonej Górze nie chcą mieć zespołu z trzema zawodnikami z Grand Prix.