Żużel. Odliczanie do finału PGE Ekstraligi. Wrocławianie spróbują dokonać niemożliwego. "Możemy tę stratę odrobić"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej (po lewej) i Max Fricke
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej (po lewej) i Max Fricke

W niedzielę poznamy zdobywcę tytułu mistrzowskiego w PGE Ekstralidze. Blisko sukcesu jest Fogo Unia Leszno, która w pierwszym spotkaniu pokonała Betard Spartę Wrocław 47:43. Odrobienie 4 punktów straty jawi się dla wrocławian jako misja niemożliwa.

Fogo Unia Leszno może po raz trzeci z rzędu zdobyć tytuł Drużynowego Mistrza Polski. W takim przypadku otrzyma na własność trofeum za wygraną w PGE Ekstralidze. Jednak żużlowcy Betard Sparty Wrocław zamierzają zrobić wszystko, aby pokrzyżować szyki "Bykom".

- Przed rewanżem powiem moim zawodnikom jedno. To jest żużel i możemy odrobić tę stratę - powiedział nam Dariusz Śledź, menedżer Betard Sparty.

Czytaj także: Baron kazał drużynie "spiąć poślady" 

We Wrocławiu, po porażce 43:47, nikt nie zamierza rozpaczać. Jest za to pełna mobilizacja. - My dobrze jeździmy w Lesznie. Tracimy tylko cztery punkty na półmetku tej rywalizacji. To można odrobić w jednym wyścigu, a przed nami jeszcze piętnaście. Broni nie składamy - dodał Śledź.

ZOBACZ WIDEO Dyrektor Sparty wyjaśnia: Czepiają się nas o tor, ale nie robimy nic złego

Plan założony przez wrocławian jest jednak bardzo ambitny. W tym roku nikt nie wygrał spotkania w Lesznie. Najwięcej punktów na stadionie im. Alfreda Smoczyka zdobyła… Betard Sparta. Na inaugurację rozgrywek Fogo Unia wygrała 50:40. Oczywiście taki wynik w rewanżu dawałby "Bykom" tytuł.

- My chcieliśmy wywalczyć jak największą przewagę po pierwszym spotkaniu. Dlatego nie brałbym tych czterech punktów zaliczki przed finałem w ciemno. Wiemy, że wrocławianie potrafią u nas jeździć - mówił nam w piątek Emil Sajfutdinow, lider Fogo Unii.

Wrocławianie po pierwszym spotkaniu finałowym już raz byli skazywani na porażkę. W roku 2015 w wielkim finale przegrali pierwszy mecz 41:49 z Fogo Unią. W rewanżu potrafili się postawić i zdobyli w Lesznie remis 45:45. Tyle że taki wynik da leszczynianom w niedzielę tytuł.

Czytaj także: Kacper Woryna ogłosił wykonanie zadania

Wrocławianie wygrali 47:43 w Lesznie w sezonie 2016, taki sam wynik padł w roku 2013. Aby na kartach historii znaleźć rezultat, który dałby Betard Sparcie piąty w historii klubu tytuł, należy cofnąć się aż do roku 2006. Wówczas wrocławianie wygrali na Smoczyku 50:40. I to właśnie wtedy drużyna prowadzona przez Marka Cieślaka wywalczyła DMP. Może to jakiś znak?

Co ciekawe, tylko jeden zawodnik pamięta ten mecz sprzed trzynastu lat. To Jarosław Hampel, który startował wtedy w barwach Atlasa Wrocław i zdobył 8 punktów i bonus. Teraz Hampel znajdzie się po drugiej stronie barykady.

Komentarze (14)
avatar
Wielka Sparta
17.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
w sporcie wszystko jest moźliwe, nie ma faworytów na czym zarabiają ,,buki'', oby bez kontuzji i wygra lepszy,byłem dzisiaj po bilet i zapowiada się komplet w sektorze gości , szacun za wiarę.. Czytaj całość
avatar
AndrzejWyścigówka
17.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sparta ma za dużo dziur w składzie aby myśleć o mistrzostwie, a w przyszłym sezonie jeszcze na juniorce im ubędzie. 
KACPER.U.L
16.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I,to mnie się podoba.Kołodziej bezczelnie popsuł wszystkim widowisko w piątek ale Wuueteess się nie poddaje.Jest te światełko te przysłowiowe w tunelu być może znajdą ten ogień nadziei na emocj Czytaj całość
Mr.Been
16.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Aby dokonać niemożliwego Tai z Mackiem musieliby pojechać tak jak Janek Kołodziej we Wrocławiu.Jak mamy pokonać Leszno skoro liderem drużyny jest junior? 
avatar
EstadioOlimpico
16.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dalismy d u siebie. Leszcze byly do pokonania i jezdzili jak parowy, tylko ten tarnowski Kolodziej nas pograzyl. Kolejne srebro ktore mozna wrzucic do kosza.