PGE Ekstraliga: Włókniarz - Motor: Gospodarze niczym prawdziwi mężczyźni pokazali, jak powinno się kończyć (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc
zdjęcie autora artykułu

forBET Włókniarz Częstochowa pokazał, że mężczyzn poznaje się po tym nie jak zaczynają, a jak kończą. Speed Car Motor Lublin dzielnie stawiał opór do połowy zawodów, aż w końcu pękł przegrywając 38:52.

Po pierwszych biegach można było tylko załamać ręce. Szykowała się powtórka z rozrywki. Znów jak żywo stanęła nam przed oczami inauguracyjna potyczka Włókniarza z truly.work Stalą Gorzów. Jazda gęsiego i emocje jak na grzybach zwiastowały kłopoty gospodarzy.

I o to już na dzień dobry kubeł zimnej wody. Król SGP Areny Leon Madsen został przywieziony podwójnie przez parę Paweł Miesiąc -Mikkel Michelsen. Paweł jest prawdziwym objawieniem początku sezonu. Jeździ bez kompleksów i nie ma dla niego znaczenia, że ma na plecach niewdzięczny numer dwa. Jego główną bazą jest nieustępliwość, wydzieranie punktów na dystansie i walka do ostatnich metrów. W pierwszym biegu o dziwo popisał się atomowym startem. Przez moment wydawało się nawet, że Marek Cieślak już w trzecim biegu będzie zmuszony sięgać po rezerwy taktyczne. Juniorzy wyciągnęli jednak remis, a seniorzy wzięli się do roboty i machina chociaż lekko ociężale, ale ruszyła.

Z prawdziwymi emocjami przetrzymano nas do końca pierwszej serii. Matej Zagar przegrał wyjście spod taśmy i musiał przebijać się do prowadzącego partnera Michała Gruchalskiego z ostatniej pozycji. Rywale przez cztery okrążenia rozdawali mu jednak takie prezenty, że aż grzech było nie skorzystać. Wiktora Lamparta minął na ostatnim łuku, korzystając z jego błędu na wyjściu z wcześniejszego wirażu. Zanim słoweński komandos tego dokonał wymęczył przeraźliwie wolnego Andreasa Jonssona. Po tym wyścigu Włókniarz objął pierwsze prowadzenie w meczu, którego nie oddał już do końca.

ZOBACZ WIDEO Co z żużlem w Warszawie? Problemów nie brakuje

Kolejny raz łapaliśmy się za głowy i zbieraliśmy szczęki z podłogi po piątym biegu. Super szybki Miesiąc strzelił tym razem Fredrika Lindgrena i na rozkładzie miał już dwóch najlepszych żużlowców w talii trenera Cieślaka. I to w ich lwim królestwie! W tej samej gonitwie Michelsen przemknął w końcówce wyścigu obok poruszającego się w żółwim tempie Adriana Miedzińskiego.

Najważniejsze, że wreszcie mogliśmy odetchnąć z ulgą. Na SGP Arenę wróciło ściganie z prawdziwego zdarzenia. Wówczas usłyszeliśmy także ogromny huk w parku maszyn. To Madsenowi i Zagarowi spadły kamienie z serca. Duńczyk w drodze na stadion zgubił swój koronny element, czyli refleks. Po zwolnieniu maszyny startowej przez arbitra zostawał pół motocykla z tyłu za przeciwnikami. Męczył się okrutnie, nadrabiając szybkością sprzętu i znajomością domowego obiektu. Katusze przeżywał i Zagar. Na każdy punkt haruje teraz niczym górnik na swoją miesięczną wypłatę, ale plusik przy jego nazwisku należy odnotować. Podobnie jak przy krytykowanemu najmocniej w całej ekipie Włókniarza Miedzińskiemu. Toruński tandem na razie działa wymiennie, bo zawiódł Paweł Przedpełski.

Im dalej w las tym coraz dziwniejszą nieporadnością raczył nas Jonsson. Popełniał tak dziecinne błędy, że aż nie przystają 39-latkowi z przeszłością w Grand Prix, dzierżącemu dodatkowo funkcję kapitana lublinian. Na chwilę w Szweda zapatrzył się Miesiąc. Poprzednie akcje tak go rozochociły, że w ósmej gonitwie wpakował się w taśmę. Wracający pod dwunastu latach do PGE Ekstraligi "Łełek" nie jest jednak zawodnikiem, którego tak łatwo zdeprymować. Przymusowy odpoczynek zadziałał na niego kojąco. Później właściwie jako jedyny do spółki z Michelsenem próbował szarpać i tchnąć w zespół nowego ducha. Ale zasady, że we dwóch nie da się wygrać żużlowego meczu nie złamali. W piątkowy wieczór nie otrzymali wsparcia nie tylko od Jonssona, ale także od błyszczących do tej pory juniorów.

W drugim podejściu do przytaczanej odsłony Gruchalski popisał się atomowym startem. Sędzia dopatrzył się jednak czołgania pod taśmą i przerwał bieg wręczając Gruchalskiemu ostrzeżenie. Sytuacja o tyle ciekawa, że w czwartym wyścigu nie zauważył lekkiego wahnięcia tego samego zawodnika. Gdyby wtedy Remigiusz Substyk pokazał kartę z wykrzyknikiem Michałowi ten zostałby wyrzucony z biegu. A tak Michelsen sam wymierzył karę juniorowi powożąc go po płocie, choć tak naprawdę ciężko dopatrzeć się w poczynaniach Duńczyka celowości. Zawodnik był odmiennego zdania. Zaraz po wyścigu na znak dezaprobaty zaczął wymachiwać w stronę 21-latka. - Michelsen wpakował mnie w dechy, a sędzia go oszczędził. Nie rozumiem - grzmiał na antenie Eleven.

Drugi odcinek pachnących gipsem akcji przy bandzie miał miejsce w dziesiątym wyścigu. W rolach głównych wystąpili tylko żużlowcy Włókniarza. Jazdy Lindgrena z Miedzińskim na pewno zespołową nazwać nie sposób. Co ciekawe z zajścia nie dość, że wyszli obronną ręką, to poradzili sobie z młodym Lampartem.

Po połowie zawodów gospodarze zaczęli przejmować kontrolę nad meczem, a przed biegami nominowanymi ich wygrana była pewna jak w szwajcarskim banku. Gościom pozostało od tamtego momentu próba zniwelowania porażki i osiągnięcia granicy przyzwoitości, a więc 40 punktów. Częstochowianie nie zmarnowali szansy i po raz pierwszy w tym sezonie nie pozwolili beniaminkowi na "czterdziestkę".

Można powiedzieć, że przyjezdnym zabrakło oczek Zagara, którego lublinianie mamili wielkimi pieniędzmi w okresie transferowym. Słoweniec na przebitkę nie dał się skusić i teraz przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Włókniarza.

Punktacja:

forBET Włókniarz Częstochowa - 52 9. Leon Madsen - 13 (1,3,3,3,3) 10. Paweł Przedpełski - 3 (0,1,0,2) 11. Fredrik Lindgren - 12+1 (3,2,3,2,2*) 12. Adrian Miedziński - 6+3 (2*,0,2*,2*,0) 13. Matej Zagar - 10+1 (2*,3,3,0,2) 14. Jakub Miśkowiak - 2+1 (1*,1,0) 15. Michał Gruchalski - 6 (2,3,1) 16. Damian Dróżdż - ns

Speed Car Motor Lublin - 38 1. Mikkel Michelsen - 11+1 (2*,1,2,3,3,0) 2. Paweł Miesiąc - 12 (3,3,t,2,3,1) 3. Dawid Lampart - 5+1 (0,2,1*,1,1) 4. Robert Lambert - 2 (1,0,-,1) 5. Andreas Jonsson - 3 (0,2,1,0,-) 6. Wiktor Trofimow jr - 0 (0,0,-) 7. Wiktor Lampart - 5 (3,1,0,0,1)

Bieg po biegu: 1. (64,93) Miesiąc, Michelsen, Madsen, Przedpełski - 1:5 - (1:5) 2. (65,33) W. Lampart, Gruchalski, Miśkowiak, Trofimow jr - 3:3 - (4:8) 3. (64,52) Lindgren, Miedziński, Lambert, D. Lampart - 5:1 - (9:9) 4. (65,55) Gruchalski, Zagar, W. Lampart, Jonsson - 5:1 - (14:10) 5. (64,40) Miesiąc, Lindgren, Michelsen, Miedziński - 2:4 - (16:14) 6. (65,22) Zagar, D. Lampart, Miśkowiak, Lambert - 4:2 - (20:16) 7. (64,22) Madsen, Jonsson, Przedpełski, Trofimow jr - 4:2 - (24:18) 8. (65,38) Zagar, Michelsen, Gruchalski, W. Lampart (Miesiąc - t) - 4:2 - (28:20) 9. (64,80) Madsen, Miesiąc, D. Lampart, Przedpełski - 3:3 - (31:23) 10. (65,76) Lindgren, Miedziński, Jonsson, W. Lampart - 5:1 - (36:24) 11. (65,82) Miesiąc, Przedpełski, D. Lampart, Zagar - 2:4 - (38:28) 12. (65,08) Michelsen, Lindgren, W. Lampart, Miśkowiak - 2:4 - (40:32) 13. (64,89) Madsen, Miedziński, Lambert, Jonsson - 5:1 - (45:33) 14. (65,20) Michelsen, Zagar, D. Lampart, Miedziński - 2:4 - (47:37) 15. (65,10) Madsen, Lindgren, Miesiąc, Michelsen - 5:1 - (52:38)

Sędzia: Remigiusz Substyk Komisarz toru: Michał Wojaczek Frekwencja: około 14 500 widzów (w tym 800 z Lublina) NCD: 64,22 s. - uzyskał Leon Madsen w biegu 8. Zestaw startowy: I

Źródło artykułu: