PGE Ekstraliga: truly.work Stal Gorzów zaskoczyła na inaugurację. "Nie jesteśmy tacy słabi"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski i Krzysztof Orzeł
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski i Krzysztof Orzeł

Stanisław Chomski mimo porażki może być zadowolony z formy zawodników truly.work Stali Gorzów. Goście w Częstochowie do ostatniego biegu mieli szansę, by wywieźć punkt.

Przed biegami nominowanymi forBET Włókniarz Częstochowa miał osiem punktów przewagi nad truly.work Stalą Gorzów. To umożliwiało gościom skorzystanie z rezerwy taktycznej i w dwóch ostatnich biegach dwukrotnie na torze pojawił się Bartosz Zmarzlik i Anders Thomsen. W pierwszym z nich gorzowianie wygrali 5:1 i zniwelowali straty do czterech "oczek". W ostatnim biegu triumf Włókniarzowi uratował Leon Madsen. Mecz zakończył się zwycięstwem Lwów 47:43.

Mimo porażki, Stal może być zadowolona z osiągniętego wyniku. To spora zasługa Thomsena, który w debiucie w PGE Ekstralidze zdobył 13 punktów i dwa bonusy. Do tego na dystansie bez problemów mijał zawodników Włókniarza, co w piątek na częstochowskim torze nie było łatwe. - Thomsen pojechał znakomicie. Bez jego punktów rywale by nas pewnie rozbili - powiedział trener Stanisław Chomski.

Zobacz także: PGE Ekstraliga. Michał Finfa: Było bardziej po gorzowsku. Musimy z tej lekcji wyciągnąć prawidłowe wnioski (wywiad)

Stal w sparingach nie zachwycała, ale w Częstochowie pokazała pazur. - Nie jesteśmy tak słabi. Na ligę wyciąga się największe armaty sprzętowe, taktyczne i wszystko, co wpływa na wynik. To przyzwoity wynik. Nie będę mówił, że mogliśmy wygrać ten mecz, ale był duch w zespole i jechaliśmy z takim nastawieniem, by odnieść zwycięstwo w Częstochowie. Jak rozmawialiśmy, to wielu byłoby zadowolonych, jak byśmy zdobyli 40 punktów. Niedosyt pozostaje - dodał Chomski.

ZOBACZ WIDEO W Toruniu jest duże ciśnienie na wynik. Od lat zespół nie zaskoczył in plus

Zobacz także: PGE Ekstraliga: Adrian Miedziński zawiódł Marka Cieślaka. "Stać go na dużo więcej"

Trener Stali został przez dziennikarzy zapytany o późne skorzystanie z rezerwy taktycznej. Jego riposta była natychmiastowa: - Ale za kogo można było wprowadzić rezerwę taktyczną? Po co? W jakim celu? Nie było pewnego zawodnika - mówił Chomski. Na sugestię, że w dziewiątym biegu Szymon Woźniak mógł zastąpić Petera Kildemanda trener odpowiedział: - Wygrywał bieg, a potem jechał daleko z tyłu.

- To był mecz na podbudowanie zawodników. Jeżeli ich zgaszę na początku, to nie będzie to dobre dla nikogo. To nie są typowe szachy. Gdybym był spokojny o zawodników, a oni pewni siebie, to by pojechali. Nie było pewniaków - zakończył trener gorzowskiego zespołu.

Źródło artykułu: