W tym roku wszystkie mecze żużlowej PGE Ekstraligi będzie można zobaczyć w telewizji. W rundzie zasadniczej obowiązuje podział, że nSport+ pokaże dwa niedzielne spotkania, a Eleven Sports dwa piątkowe. I właśnie w związku z tym prezesi klubów zastanawiali się nad zróżnicowaniem ekwiwalentu za transmisje.
Dyskutowano nie tylko o tym, czy stawka za piątek powinna być wyższa niż za niedzielę. Były też prowadzone rozmowy na temat tego, czy opłata za piątkowe spotkanie rozpoczynające się o 18.00 nie powinna być większa od tej za piątkowy mecz o 20.30. Nie osiągnięto jednak porozumienia.
Czytaj także: PGE Ekstraliga podała godziny meczów pierwszych kolejek
Problem ze zróżnicowaniem ekwiwalentu za piątek polegał na tym, że większy kłopot z meczem o 18.00 jest we Wrocławiu niż przykładowo w Lesznie. Wrocław jest dużym miastem, a dotarcie na Stadion Olimpijski na 18.00 oznacza, że trzeba poświęcić sporo czasu na dojazd. Dla kogoś kto kończy pracę o piątej jest to kłopot, bo ulice są w tym czasie zakorkowane. W Lesznie takiego problemu nie ma.
Poza wszystkim w klubach doszli do wniosku, że różnicowanie wypłat nie ma większego sensu, bo 10 czy 15 tysięcy złotych więcej, to nie jest bonus, o który warto się kłócić. Nie zmienia to faktu, że prezesi boją się piątkowych spotkań. W piłce nożnej ten termin się przyjął, ale w żużlu na razie nie wiemy, jak to zagra. Kluby liczą, że wielkiego odpływu kibica nie będzie. Gdyby do tego doszło, mogliby odejść również sponsorzy. Inna sprawa, że ci ostatni zyskają w tym sezonie lepszą telewizyjną wystawkę.
Czytaj także: Wielki głód jazdy Patryka Dudka
ZOBACZ WIDEO SEC na Stadionie Śląskim. Tak było w 2018 roku!