"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.
***
We wtorek poznaliśmy terminarz PGE Ekstraligi. Mecze zostały podzielone na piątki i niedziele. Wszystkie zostaną pokazane w telewizji. Kibiców sportu żużlowego mamy w całym kraju. Znam takie regiony, gdzie speedwaya nie ma na żywo, ale fani są, którzy oglądają go w telewizji. Dlatego fakt, że telewizja będzie na każdym spotkaniu to super rozwiązanie. Sam oglądam wszystkie mecze, które mogę. Tym bardziej, że wszystko jest dobrze relacjonowane.
Swego czasu kluby buntowały się, że telewizja odbiera im kibiców. Patrząc jednak na to z perspektywy czasu to tych fanów tak dużo mniej na trybunach nie ma, nawet wtedy, gdy jest transmisja. Jednak tam, gdzie żużel jest na żywo to kibice ciągną na trybuny, bo lubią atmosferę stadionu i tego sportu. Wiemy, że telewizja wypłaca niemałe pieniądze klubom. Kiedyś te kwoty zostały podane i byłem zaskoczony, bo to są naprawdę olbrzymie pieniądze. Uważam, że strata na biletach jest wyrównana, a być może nawet przewyższona. Dlatego kluby mogą być zadowolone. Zresztą wydaje mi się, że wszyscy powinni być zadowoleni, teraz tylko kwestią zostają terminy piątkowe.
Piątek to dzień roboczy i dość dużo ludzi może nie mieć możliwości, pisząc kolokwialnie, urwać się z pracy tylko po to, aby móc obejrzeć mecz. To jest jeden niewielki minus w całym temacie. W okresie letnim dni są długie, poza tym na każdym stadionie mamy oświetlenie. Rozpoczęcie meczów w późniejszych godzinach jest jedynym rozwiązaniem. Kibice będą mieli przed sobą w perspektywie dwa dni wolnego.
Rozmawiałem z kilkoma kibicami i wielu z nich jest pozytywnie nastawiona do rozgrywania meczów w piątek, bo zawody żużlowe swoją drogą, natomiast fani po całym tygodniu przy okazji mają jakiś sposób rozrywki, nie wnikając dalej. Często słyszałem, że nieważne, o której mecz się skończy, tym bardziej wiedząc, że sobota i niedziela jest wolna. Dlatego im później zaczniemy spotkania, tym lepiej.
Na koniec sądzę, że bardzo dobrze się stało, iż Motor Lublin pojedzie pierwszy mecz u siebie z grudziądzkim GKM-em. Dobrze byłoby, aby lubelski zespół tę sytuację wykorzystał. Każda porażka to zimny prysznic, zwłaszcza po takiej długiej przerwie od startów w najwyższej lidze. Przegrana na "dzień dobry" to nic przyjemnego dla zespołu, klubu, a przede wszystkim dla kibiców. Ewentualna porażka mogłaby zniechęcić lubelskich fanów, bo przecież mają oni świetne rozeznanie co do wartości poszczególnych drużyn. Z kim Motor Lublin ma wygrać, jak nie z GKM-em Grudziądz?
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Na PGE Narodowym najlepsza atmosfera i pełne trybuny