- Podchodziłem do tych zawodów kompletnie na luzie. Wiedziałem, że nie mam w ramie za dobrych silników. Te ligowe są gotowe do serwisu. Nie chciałem ryzykować, by cokolwiek się z nimi stało. Zastanawiałem się, czy przystępować do tej imprezy. Nie chciałem psuć zabawy, ponieważ broniłem korony. Przyjechałem na luzie, żeby pokręcić trochę kółek i pobawić się jazdą - przyznał Oskar Fajfer.
Kibice Car Gwarant Startu Gniezno wnikliwie przyglądali się postawie Fajfera. Nie bez powodu - w kuluarach mówi się, że możliwy jest jego powrót do macierzystego klubu. - Sezon jeszcze trwa. Mam zaplanowane występy w dwóch turniejach. Chciałbym to odjechać i zakończyć ten sezon z Gdańskiem. Chcę też usiąść z nimi i porozmawiać. Wtedy będziemy mogli wybierać jakieś oferty - uciął tajemniczo temat.
Nieoficjalnie słyszy się też, że współpraca Oskara Fajfera ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk nie układa się perfekcyjnie. Sam zawodnik przyznał, że dobrze czuje się nad morzem, ale są rzeczy do poprawy. - Wiadomo, przejeździłem w Gdańsku trzy sezony. Czuję się tam dobrze. Zawsze idzie coś poprawić i polepszyć. Gdańsk cały czas się uczy. Może lekką czkawką odbijają się te długi, które spłacali. Mamy nadzieję, że to jest już wyprostowane - dodał.
Tegoroczny sezon w wykonaniu wychowanka klubu z pierwszej stolicy Polski miał różne oblicza. - Początek na pewno nie wychodził po mojej myśli. Błądziliśmy i szukaliśmy. Od połowy sezonu było widać, że wszystko zaczęło wychodzić i się układać. Można powiedzieć, że ostatni mecz nie poszedł, bo lekarz zawodów w Krakowie mnie nie dopuścił do jazdy, a ja byłem w pełni zdrowy, także szkoda - podsumował Oskar Fajfer.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku