Już po poprzednim nie brakowało głosów, że Chris Holder, który zajął w klasyfikacji 10. miejsce i ani razu nie stanął na podium pojedynczych zawodów, nie powinien otrzymywać od organizatorów stałej "dzikiej karty" na 2018 rok. Ci jednak z kilku względów (m.in. silne wsparcie Monster Energy) nie chcieli rezygnować z bądź co bądź dużego nazwiska i dali Australijczykowi kolejną szansę w Grand Prix.
Przed tegorocznym sezonem 30-latek został partnerem Grega Hancocka w Teamie Hancock-Haj. Nadal jest jednak zagubiony. W tegorocznej edycji Holder spisuje się jeszcze słabiej niż w poprzedniej i wygląda na to, że ponownie nie utrzyma się w pierwszej ósemce. Po siedmiu turniejach 30-latek z Sydney jest na 12. pozycji, tracąc do ósmego Emila Sajfutdinowa 22 punkty. W ostatniej rundzie w Gorzowie w pięciu biegach zanotował pięć zer.
Nie jest tajemnicą, że prawdopodobnie główną przyczyną takich, a nie innych wyników są sprawy pozasportowe. Problemy osobiste zakłóciły Holderowi początek sezonu i uniemożliwiły starty w Premiership. - Obaj byliśmy w trudnych sytuacjach i będę robił wszystko, by go wspierać. Ostatecznie wszystko będzie zależeć od niego. Wszyscy z nim jesteśmy i on w końcu z tego wyjdzie. Po prostu wpadł w dołek. Wyjdzie jednak z tego, bo jest typem osoby, której się to uda. Ma do tego wszelkie potrzebne predyspozycje - powiedział Amerykanin.
Australijski żużlowiec jest w trudnej sytuacji, bo promotorzy cyklu mogą nie mieć tym razem wyjścia i prawdopodobnie będą zmuszeni skreślić go z grona tych, którzy otrzymają stałe zaproszenia na sezon 2019. - Nie chcę teraz o tym myśleć i sądzę, że on również. Są jeszcze trzy rundy do odjechania i wiele jest w nich do zdobycia. Nie będzie łatwo, ale to są trzy rundy. A w ciągu tylu rund wszystko się może zdarzyć - przyznał nie tracący wiary w kolegę Hancock, cytowany przez speedwaygp.com.
Holder startuje w GP nieprzerwanie od 2010 roku. Po zdobyciu tytułu indywidualnego mistrza świata w 2012 trapiły go poważne kontuzje, a po drodze doświadczył też tragedii bliskiego mu Darcy'ego Warda. W ostatnich miesiącach doszły do tego wspomniane problemy rodzinne.
ZOBACZ WIDEO Nowa zasada u Jerzego Brzęczka. Szczęsny: "jesteśmy od tego, by się dostosować"
Musi w tym wszystkim orientować się.
i do tego jeździć
Tak samo jak w Torunskiej druzynie powinno sie mu podziekowac