Daleka droga ROW-u do PGE Ekstraligi. Będzie miejsce dla Łaguty. Prezes mówi, że musi odkupić winy

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta w parku maszyn
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta w parku maszyn

ROW Rybnik awansował do fazy play-off Nice 1. LŻ. W klubie zapewniają, że choć do PGE Ekstraligi daleka droga, to robią pierwsze przymiarki transferowe. - Nie powiem jednak kim się interesujemy. Regulamin tego zabrania - mówi prezes.

ROW Rybnik spadł z PGE Ekstraligi w sezonie 2017 przez dopingową wpadkę Grigorija Łaguty. Rosjanin został przyłapany na stosowaniu meldonium, a weryfikacja wyniku jednego spotkania z udziałem Rosjanina wystarczyła, by Rekiny znalazły się na dnie ligowej tabeli.

Na Górnym Śląsku za cel postawili sobie szybki awans. Drużyna właśnie wjechała do fazy play-off Nice 1.LŻ  i szykuje się do meczów półfinałowych z Car Gwarantem Startem Gniezno. Po cichu myśli też o PGE Ekstralidze, choć ma jeden problem. Pozostaje w sporze prawnym z ligą w związku z degradacją za doping Łaguty. Tymczasem akcjonariusze Ekstraligi Żużlowej uchwalili przepis, który zabrania jazdy w rozgrywkach zespołom, które toczą spory sądowe z podmiotem zarządzającym.

Czy w przypadku awansu ROW wycofa sprawę z sądu? - Daleka droga do Ekstraligi. W tym momencie nie powiem, co zrobimy w takim wypadku, ale zrobimy tak, by było dobrze - powiedział Krzysztof Mrozek, prezes śląskiego klubu.

Mrozek nie ukrywa przy tym, że ten, który wpakował ROW w kłopoty, może liczyć na miejsce w kadrze drużyny w przyszłym sezonie. Na początku 2019 roku kończy się bowiem dyskwalifikacja Łaguty za doping. - On musi jeździć w Rybniku. Musi odpracować za to w jakie kłopoty nas wplątał, gdzie się przez niego znaleźliśmy. Jeśli Łaguta nie będzie startować w Rybniku w przyszłym roku, to zostanie przeze mnie zabity - żartował sternik rybnickiego klubu.

Rybniczanie mają też świadomość, że obecna kadra nie gwarantuje sukcesu w przypadku jazdy w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Pewne przymiarki transferowe są. Nie powiem jakie i kogo byśmy widzieli u siebie, bo to niezgodne z regulaminem. On zabrania prowadzenia rozmów z zawodnikami w tym momencie - podkreśla Mrozek.

ZOBACZ WIDEO Lech Kędziora wspomina ostatnią odprawę z Tomaszem Jędrzejakiem

Źródło artykułu: