Zimą w szeregach Get Well Toruń doszło do kolejnej rewolucji kadrowej. Do klubu sprowadzono Nielsa Kristiana Iversena, Jasona Doyle'a oraz Rune Holtę. Nie przyniosło to jednak efektu w postaci walki o medale w PGE Ekstralidze. Remis w ostatnim spotkaniu we Wrocławiu sprawił, że Anioły najprawdopodobniej zakończą sezon już w sierpniu wraz z rundą zasadniczą rozgrywek.
Doskonale zdaje sobie z tego sprawę menedżer Jacek Frątczak, który zapowiedział zmiany w składzie torunian przed kolejnym sezonem. - My udajemy się na zakupy, choć żużel to nie hipermarket, ale patrzymy do przodu i myślimy o przyszłości - stwierdził.
Frątczak nie chciał jednak potwierdzić tego, że nadal będzie odpowiedzialny za wyniki drużyny w sezonie 2019. - To się jeszcze okaże. Jestem myślami gdzieś indziej, ale zobaczymy jak to się wszystko ułoży. Jest mi w Toruniu dobrze. Świetnie się tam czuję, mimo różnych turbulencji. Trzymaliśmy się jako zespół wszyscy razem. Dlatego nie ukrywam, że darzę sentymentem miasto, klub i ludzi, którzy go prowadzą - dodał.
We Wrocławiu fatalnie wypadł Chris Holder, który zdobył tylko 2 punkty i bonus. Australijczyk, który na początku sezonu miał problemy osobiste, nie zachwycał w tegorocznych rozgrywkach. Najlepszym dowodem na to jest jego średnia biegowa, która wynosi ledwie 1,727. Dlatego zdaniem wielu były mistrz świata powinien po tym sezonie pożegnać się z Toruniem.
- Ucinam wszelkie spekulacje na temat Chrisa. Sezon trwa, on się jeszcze nie skończył. Na pewno będziemy musieli pozmieniać pewne rzeczy. To wynika chociażby z tego, że Daniel Kaczmarek nie będzie już juniorem. Tak to wygląda i tyle mam do powiedzenia w temacie Chrisa - podsumował Frątczak.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po toruńsku