1 lipca Polonia Bydgoszcz rozgrywała mecz u siebie z MDM Komputery TŻ Ostrovią. Już na początku spotkania Renat Gafurow w swoim stylu postanowił rozprawić się z rywalem i wpakował Oskara Ajtnera-Golloba prosto w płot. Bydgoszczanin wyszedł z tego tylko mocno poobijany, ale po zawodach zapewniał, że na motocykl więcej nie wsiądzie i zamierza zająć się śpiewaniem. Jak się okazuje, zmienił jednak zdanie i pozostał przy żużlu.
Po tym wydarzeniu w zawodnika wstąpił nowy duch. Dobrze było już podczas meczu w Poznaniu, gdzie Ajtner-Gollob zdobył 10 punktów. Tydzień później w Rzeszowie żużlowiec pokazał się już ze świetnej strony i był liderem Polonii. Docenia to Jerzy Kanclerz. - To jest Oskar, którego wszyscy chcemy oglądać. Wreszcie jedzie pewnie i szybko, przywozi dla nas bardzo dużo punktów. Tego wcześniej mu brakowało - mówi menedżer drużyny.
Warto zwrócić uwagę na pewien fakt. Podczas spotkania ze Stalą Rzeszów 23-letni zawodnik był skupiony tylko i wyłącznie na tym, co miał do zrobienia. Nie pozwalał się rozkojarzyć czynnikom zewnętrznym. - Myślał o meczu i tylko o meczu. Był skoncentrowany i wiedział, jaka jest jego rola. W parkingu dało się zauważyć, że pewne rzeczy się u niego zmieniły - dodał Jerzy Kanclerz.
Wydaje się, że największym problemem Ajtnera-Golloba jest zbyt częste koncentrowanie się na rzeczach pobocznych i niewiele wnoszących do żużla. To wciąż młody zawodnik, który do swoich niepowodzeń podchodzi w bardzo emocjonalny sposób, niejednokrotnie dając temu dowód w niezbyt przemyślanych wypowiedziach. Wynikami w Poznaniu i Rzeszowie pokazał jednak, że jeśli mu się chce, to potrafi. Pozostaje pytanie: czy będzie mu się chciało?
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po tarnowsku
A Madsen mam nadzieję że tak dobrze jak Holta nauczy się polskiego...