[tag=5918]
Rafał Dobrucki[/tag] zdecydował się na dość znaczne roszady w składzie Betardu Sparty Wrocław. Po raz pierwszy w tym sezonie jako rezerwowy nie pojedzie Max Fricke, którego menedżer wicemistrzów Polski przesunął pod numer "13". Damian Dróżdż znalazł się pod numerem "10", natomiast w składzie wrocławian zabraknie Andrzeja Lebiediewa.
- Taktyka jest bardzo ważna i trzeba na nią uważać. Na taktyce najczęściej tracą zawodnicy, a później każdy z nich ma prawo się lekko poddenerwować. Oczekiwałem jednak, że Rafał w końcu trochę przykręci taktyczny potencjometr i wychodzi na to, że padło na nas. Myślę, że dobrze się stało. Dlaczego? Bo każda zmiana może iść w górę lub w dół - ocenia Adam Skórnicki.
Przy awizowaniu składu zdecydowanie większy spokój miał menedżer Falubazu Zielona Góra, który ustalił dokładnie takie samo zestawienie, jakie w ostatniej kolejce ligowej pokonało Get Well Toruń. - To ustawienie sprawdziło się. Dla niektórych zawodników była to też nowość. Z kolejnymi spotkaniami bardziej zaadoptują się do tych pozycji i będą z uśmiechem kończyć wyścigi - mówi.
Brak zmian w składzie Falubazu oznacza, że na swoją szansę nadal poczekają Martin Smolinski i Kacper Gomólski. - Przyzwyczaiłem się do bólu głowy i zaczynam go traktować jak kolegę - śmieje się Skórnicki. - Zmiany nie kusiły, aczkolwiek cieszy dobra dyspozycja Kacpra Gomólskiego w turniejach indywidualnych, jak też Martina Smolinskiego - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2
Falubaz pojedzie do Wrocławia bez zbędnej presji. To wrocławianie są faworytem niedzielnego spotkania na Stadionie Olimpijskim. - Sparta jest zdecydowanym faworytem, niemniej my tym się zbytnio nie przejmujemy. Szanujemy rywala, wiemy na co go stać, ale w tym też upatrujemy naszych szans. We Wrocławiu na pewno chcemy powalczyć. Na razie chcemy koncentrować się na sile na naszym obiekcie, więc mecz we Wrocławiu jest w pewnym sensie kierunkowskazem pod kątem kolejnych meczów - wyjaśnia Skórnicki.
W pewnym sensie Falubaz w niedzielę uda się na nieznany obiekt. O ile geometria wrocławskiego toru zimą nie zmieniła się, o tyle nawierzchnia różni się od tej, na której żużlowcy Betardu Sparty podejmowali w ostatnich sezonach. - Już na meczu Sparty z Unią Leszno było widać, że tor jest trochę inny, niż w poprzednich latach, ale nawierzchnia musi się jeszcze ułożyć. Wrocławianie dopiero teraz zaczynają ogarniać pewne rzeczy jak należy. Można dostrzec, że na dystansie jest nieco więcej walki, niż do tej pory - przyznaje Skórnicki.