Marek Cieślak skrytykował Pieszczka. "Jest jednym z większych zbójów na torze"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Krystian Pieszczek
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Krystian Pieszczek
zdjęcie autora artykułu

Krystian Pieszczek zaatakował ostro Adriana Miedzińskiego po meczu w Grudziądzu. Żużlowiec GKM-u stwierdził, że wychowanek klubu z Torunia jeździ niebezpiecznie i za chwilę zrobi komuś krzywdę. - Przyganiał kocioł garnkowi - komentuje Marek Cieślak.

Szkoleniowiec forBET Włókniarza jest zdziwiony, że na krytykę Adriana Miedzińskiego zdecydował się właśnie żużlowiec MRGARDEN GKM-u. - Krystian Pieszczek jest w Polsce jednym z większych "zbójów" na torze. Jego historia pod tym względem jest długa. W mojej karierze zawodniczej byli żużlowcy, za których się nie wchodziło, bo trzeba było brać poprawkę. Wyjątki robiłem, kiedy czułem, że jestem naprawdę szybki. Tak samo jest teraz z Pieszczkiem - komentuje Marek Cieślak.

Jego zdaniem robienie zarzutów Miedzińskiemu po meczu w Grudziądzu jest grubą przesadą. - Zastanówmy się, kto był naprawdę winny upadku Miedzińskiego. Ja uważam, że cała trójka po 33 procent każdy – przekonuje doświadczony trener. - Po pierwsze jest wina Lindbaecka, który lekko popchnął Adriana. Błąd Miedzińskiego polegał na tym, że się w ogóle tam pchał, a Pieszczek też nie był święty, bo nadstawił mu koła. Moim zdaniem odpowiedzialność rozkłada się po równo - przekonuje.

Cieślak nie ukrywa, że nie rozumie nagonki na Adriana Miedzińskiego. Dodaje również, że zawodnik opiniami na swój temat mocno się przejmuje. - Wielu ludzi w sprawie Miedzińskiego przesadza. Niektórzy powinni najpierw spojrzeć sami na siebie. Duży udział w tym wszystkim mają także media. Tak naprawdę jeszcze się nie zaczął sezon, a niektórzy wysyłali Adriana do różnych lekarzy. Czy to jest normalne? To działanie wyprzedzające, mające na celu wyprowadzenie kogoś z równowagi. Przez to mam teraz dodatkowe zajęcie, bo muszę nad nim pracować. Przede wszystkim Adrian musi przestać czytać, co się o nim pisze, a widzę, że niestety "lubi" to robić - wyjaśnia Cieślak.

Jeśli chodzi o niedzielny mecz w Grudziądzu, to trener forBET Włókniarza jest bardzo zadowolony. - Mieliśmy po drodze problemy. Były upadki i wykluczenia. Zrobiło się 10 punktów "w plecy", więc wyciągnięcie remisu na wyjeździe jest na pewno sukcesem drużyny. Ten punkt może zrobić różnicę. Jeśli komuś uda się wygrać w Grudziądzu, to będzie mógł mówić o dużym osiągnięciu. My pojechaliśmy tam na inaugurację i podejrzewałem, że nie wszyscy zawodnicy GKM-u będą już na tym etapie w stu procentach przygotowani. Łagutę i Lindbaecka stać na dużo więcej. Ta drużyna pójdzie w górę i innym będzie tam bardzo trudno - podsumowuje Cieślak.

ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat? Prawdopodobnie najgrubszym facetem jakiego widzieliście

Źródło artykułu: