Tai Woffinden i wyścigi uliczne. Szalony pomysł żużlowego świra

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu Tai Woffinden

- Byłem bliski tego, by startować w wyścigach drogowych - powiedział ostatnio Tai Woffinden. Przeciętnemu kibicowi żużla to jednak niewiele mówi. Tymczasem wyścigi uliczne zbierają większe żniwo niż speedway.

Jest wiosna 2014 roku. Jeden z przedsezonowych treningów Betard Sparty Wrocław. Kibic wjeżdża do parku maszyn na motocyklu. Czarna Yamaha R6. W zależności od specyfikacji dysponuje ona mocą ok. 130 KM. Przy masie maszyny równej 163 kg, niewiele trzeba aby rozwinąć prędkość przekraczającą ponad 250 km/h.

Nagle obok Yamahy pojawia się Tai Woffinden. Brytyjczyk jest świeżo upieczonym mistrzem świata. W sezonie 2013 niespodziewanie zdobył tytuł mistrzowski. W kolejne rozgrywki wchodzi ze świadomością, że ten sukces będzie ciężko powtórzyć. Dla wielu zdobył go przypadkiem.

Woffinden siada na motocyklu. Kibic Sparty robi pamiątkowe zdjęcie. Później pozują też do wspólnej fotografii. Żużlowiec Betard Sparty jasno jednak deklaruje. - Motocykle drogowe nie są dla mnie. Jestem zbyt dużym świrem. Wiem jak to by się skończyło. Mam dla kogo żyć - mówi w rozmowie z fanem.

Mamy rok 2018. Woffinden ma już na swoim koncie dwa tytuły mistrza świata. Na dobre zadomowił się w światowej czołówce. Za kilka tygodni podejmie próbę sięgnięcia po trzeci tytuł w karierze. W nową kampanię Brytyjczyk wchodzi jednak z szokującą deklaracją. - Za pięć lat mogę zakończyć karierę - powiedział wprost w rozmowie z "Speedway Star".

Szokować mogą też inne słowa. - Byłem bliski rywalizacji w wyścigach drogowych - zdradził. Dla kogoś, kto interesuje się jednośladami, a nie tylko żużlem, to właściwie żadne zaskoczenie. Woffinden żyje w dobrych relacjach z braćmi Samem i Alexem Lowesem. Ten pierwszy przed rokiem startował w MotoGP, drugiego możemy oglądać w World Superbike. I to właśnie Brytyjczyk uczył w 2014 żużlowego rzemiosła Johna McGuinnessa.

Kibicowi żużla w Polsce nazwisko McGuinness nic nie mówi. Sympatykowi wyścigów ulicznych już tak. 45-latek ma na swoim koncie aż 23 wygrane w legendarnych zawodach na wyspie Man. Przyciągają one największych śmiałków. Przez kilka dni wyspa przeżywa prawdziwe oblężenie. I niestety nie ma roku, by ktoś nie zginął w trakcie rywalizacji. Od 1907 roku, kiedy to motocykliści po raz pierwszy wyjechali na ulice malowniczej wyspy, zginęło tam już ponad 250 osób.

Tai Woffinden na motocyklu Yamaha R6
Tai Woffinden na motocyklu Yamaha R6

Bo taka domena ulicznych wyścigów. Na wąskiej drodze jakikolwiek błąd może zakończyć się tragicznie. Uderzenie o krawężnik, o betonową ścianę. Sam McGuinness wie o tym najlepiej. Właśnie rehabilituje złamaną prawą nogę. Była ona już operowana kilkukrotnie. Podczas wypadku, do którego doszło w maju 2017 roku podczas kwalifikacji do North West 200, uszkodził też kręgi.

McGuinness, choć nadal nie odzyskał pełni sił, ma już w kieszeni kontrakt na start na wyspie Man w tym roku. - Nie chcę kończyć kariery z powodu kontuzji. Prawda jest jednak taka, że na ten moment nie wiem, czy będę w stanie wystartować w wyścigu, bo proces rehabilitacji ciągle jest w toku - mówił w lutym, gdy podpisywał umowę.

Gdy brytyjski motocyklista w 2014 trenował na żużlu pod okiem Woffindena, był zachwycony. - Gdy patrzysz na to z boku, wydaje się, że jazda na żużlu jest łatwa. W rzeczywistości jest inaczej. Co innego, gdy jesteś sam na torze. Gdy masz wokół trzech innych gości, to przestrzeń się zmniejsza. To ciężki sport, ale miałem frajdę z jazdy - mówił po odbyciu jazd McGuinness.

Woffinden na razie nie może powiedzieć tego samego o wyścigach drogowych, bo nie ma porównania. Być może dobrze, że tak się stało, bo okazjonalny start mógłby się dla niego zakończyć nieszczęśliwą kontuzją. Któregoś dnia Brytyjczyk jednak zakończy karierę i wtedy, kto wie? Może zobaczymy go w którymś z wyścigów na Wyspach? W końcu sam niegdyś określił się mianem "świra".

ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"

Źródło artykułu: