Mirosław Jabłoński: Stać mnie na rywalizację z najlepszymi. Wiem, co muszę poprawić (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński reguluje motocykl
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński reguluje motocykl

W tym roku Mirosław Jabłoński był jednym z najskuteczniejszych żużlowców 2. Ligi Żużlowej. Kapitan Car Gwarant Startu Gniezno zamierza podtrzymać dobrą formę i w przyszłym roku chce się znaleźć w czołówce Nice 1.LŻ. Wie też, nad czym musi popracować.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Jak idą przygotowania do nowego sezonu?
Mirosław Jabłoński, żużlowiec Car Gwarant Startu Gniezno:[/b]

Przygotowania idą pełną parą, choć ja tak naprawdę ruszam się cały rok. Utrzymanie nienagannej kondycji jest dla mnie podstawą. Po prostu w okresie zimowym mam trochę więcej treningów. Bardzo się z tego cieszę, bo ruch to zdrowie, a dla mnie też przyjemność. Jeżeli chodzi o kwestie sprzętowe, to już ruszyły przygotowania na szeroką skalę. 90 procent tego, co chciałem dostać, już posiadam. Mam nadzieję, że do końca roku będę mógł powiedzieć, że jestem gotowy na kolejny sezon i czekam już tylko na roztopy.

Czy poczynił pan większe inwestycje, niż przed tegorocznymi rozgrywkami?

Nakłady finansowe na pewno są większe, bo i sprzętu mam więcej. Dokupiłem zarówno silniki, jak i ramy. Nie jest tego za dużo, bo już kiedyś taki błąd popełniłem. Miałem tyle sprzętu, że nie wiedziałem na czym jechać. A teraz mam takie zaplecze, że gdyby zawodziło to, co dobrze spisywało się w tym sezonie, będę mógł wyciągnąć coś innego.

ZOBACZ WIDEO: Profesor Harat: Szansa, że Gollob będzie chodził jest nieduża. Trzeba mieć nadzieję

Niedawno przeprowadzałem wywiad z pańskim bratem. Krzysztof Jabłoński powiedział mi, że byłby pan w stanie rywalizować z najlepszymi - czy to w cyklu SEC, czy też Grand Prix. Czy podziela pan tę opinię?

Wydaje mi się, że marzeniem każdego zawodnika jest jazda w Grand Prix i rywalizacja z najlepszymi. Nie ukrywam, że turniej Speedway Best Pairs w Gnieźnie zakończył się dla mnie ogromnym niedosytem. Wówczas wszystko poszło nie po mojej myśli - tor, sprzęt i pogoda. Byłem wściekły, że te zawody mi się nie ułożyły. Cóż, takie jest życie i żużel. Nie zawsze wszystko wychodzi. Wiem jednak, że stać mnie na rywalizację z najlepszymi. Byłbym w stanie to robić. Jestem jednak tu, gdzie jestem. Robię wszystko, żeby było jeszcze lepiej i bym był zadowolony z siebie. Chcę zjeżdżać do parku maszyn ze świadomością, że zrobiłem wszystko, co mogłem.

W tym sezonie na polskich torach szło panu bardzo dobrze, ale w innych krajach już tak kolorowo nie było. Czy w przyszłym roku również będzie się pan ścigał za granicą? 

W tym roku zagranica była taka, jaka była. Wiem, gdzie tkwi problem i co muszę poprawić. Nie ukrywam, że na początku przyszłego sezonu położę duży nacisk na treningi poza Gnieznem. Chcę przygotowywać się na tych bardziej "rozwalonych" nawierzchniach. Takie tory spotkały mnie w ligach zagranicznych i właśnie na nich muszę poćwiczyć najwięcej. Będę robił wszystko, by odbyć treningi na ciężkich nawierzchniach, by nie zaskoczyły mnie żadne warunki.

Niektórzy kibice, analizując składy drużyn, uznają, że zbudowaliście dość kiepski skład, jak na pierwszoligowe realia. W panu upatruje się głównego lidera tego zespołu. 

Jak już mówiłem, postaram się robić wszystko najlepiej, jak tylko potrafię. Zostawię serce na torze. Zobaczymy, na ile to wystarczy. Miałem już przetarcia zarówno w pierwszej lidze, jak i najwyższej klasie rozgrywkowej. Wiem, że startują tam tacy sami żużlowcy, jak ja. Każdy jest człowiekiem. Będę robił wszystko, by być czołowym zawodnikiem pierwszej ligi.

A jakie nadzieje pokłada pan w pozostałych zawodnikach Startu Gniezno?

Wiem, że moi koledzy będą postępować tak samo, jak ja. Wierzę, że okażemy się kopciuszkiem na balu na zapleczu PGE Ekstraligi. W tym roku też nikt na nas nie stawiał, a okazało się, że wszystko poszło perfekcyjnie i nikt nie może mieć do nikogo zastrzeżeń. Wykonajmy taką pracę, jaką wykonaliśmy w tym roku i na pewno będziemy zadowoleni.

Wszyscy mówią, że głównym kreatorem atmosfery w Starcie Gniezno jest Mirosław Jabłoński. Czy nie obawia się pan, że kiedy przyjdą pierwsze porażki, to ten klimat nie będzie już tak dobry?

Przekonamy się, jakim kapitanem będzie Mirek Jabłoński w przyszłym roku. Ja niczego nie udawałem i nie grałem. Po prostu byłem sobą. Takim mam zamiar pozostać. Nie chcę niczego zmieniać w swoim dotychczasowym zachowaniu - bez względu na to, czy ono się komuś podoba, czy nie. Będę wykonywał swoją pracę. Przyjdą porażki, to będziemy sobie z nimi radzić. Na razie nie ma sensu nad tym dywagować. Myślimy o tym, co jest tu i teraz. Jak przyjdzie problem, to będzie rada.

Źródło artykułu: