Powrót Hampela byłby zrozumiały. Unia upiekłaby dwie pieczenie na jednym ogniu

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Jason Doyle i Jarosław Hampel uzgodnili warunki kontraktu z nowymi klubami, ale umów nie podpisali.
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Jason Doyle i Jarosław Hampel uzgodnili warunki kontraktu z nowymi klubami, ale umów nie podpisali.

Wojciech Dankiewicz nie jest zdziwiony pogłoskami o powrocie Jarosława Hampela do Unii Leszno. - Rozumiem powody, jakie mogą kierować klubem i samym zawodnikiem. Zmiana otoczenia mogłaby wyjść Jarkowi na dobre - mówi.

Jak wspominaliśmy już wcześniej, Fogo Unia szykuje transferową bombę. Ma być nią pozyskanie Jarosława Hampela, który startuje od kilku sezonów w Ekantor.pl Falubazie. Zielonogórzanie chcą oczywiście zatrzymać tego, ale w kuluarach mówi się o tym, że jest on zdecydowany na ofertę z Leszna.

- Myślę, że potrafię zrozumieć, co może kierować Jarkiem, jeśli rzeczywiście chce wrócić do Fogo Unii. Co prawda zdawał on licencję żużlową w Pile, ale zawsze związany był przecież z leszczyńskim regionem. To, że jeździ teraz w Falubazie, nie zmienia faktu, że ma w Lesznie wielu przyjaciół, a także spore zaplecze sponsorskie. To sprawia, że myśląc o transferze, naturalne jest to, że najbliżej mu do Unii - mówi Wojciech Dankiewicz.

Powiązania sponsorskie to jednak nie wszystko. - Czasem bywa tak, że zawodnik potrzebuje czegoś nowego. Pomocna bywa wtedy zmiana otoczenia. Mamy zresztą wiele przykładów, gdy po zmianie barw, żużlowcy odżywają i znajdują nową motywację. Możliwe, że Jarek, który wiele w tym sporcie może jeszcze osiągnąć, właśnie tak do tego podchodzi - ocenia Dankiewicz.

Nasz rozmówca zauważa przy tym, że pozyskanie Hampela byłoby kapitalnym posunięciem ze strony Fogo Unii. Mistrz Polski mógłby upiec wtedy dwie pieczenie na jednym ogniu. - Uważam, że strategia tego klubu jest bardzo dobra. Po pierwsze, mogą wyciągnąć w ten sposób czołowego zawodnika od konkurencji. Po drugie, jest to kolejny polski zawodnik, pochodzący z leszczyńskiego regionu, z którym mogą utożsamiać się kibice. Pamiętamy ten gorszy okres, gdy Jarek miał spięcie z Unią Leszno, ale myślę, że to już przeszłość. Gdyby teraz wrócił, kibice zgotowaliby mu owację na stojąco i znów się z nim identyfikowali. Swoją drogą, Unia miałaby nie tylko bardziej polski skład, ale i jeszcze mocniejszy, niż w kończącym się sezonie - kwituje Dankiewicz.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla

Źródło artykułu: