Czerwono-czarni muszą być gotowi na poradzenie sobie z każdą przeciwnością losu, bo czeka ich rewanżowy finał 2. Ligi Żużlowej. Przed ekipą HAWY Startu Gniezno dość wymagające zadanie, jakim jest bez wątpienia odrobienie dziesięciopunktowej straty po meczu w Lublinie. W pierwszej stolicy Polski z uwagą spoglądają w niebo. Możliwe, że pogoda odegra w niedzielę bardzo ważną rolę.
- Uważnie śledzimy prognozy pogody. Piątkowy trening jest niezagrożony, ale bardziej martwimy się o niedzielę. W prognozach występują informacje o przelotnych opadach deszczu. Mamy jeszcze trzy dni i te spekulacje synoptyków mogą się jeszcze zmienić. Wierzymy, że tych opadów jednak nie będzie. Przygotowujemy się na każdy możliwy scenariusz. Jeżeli będzie możliwość potrenowania na mokrym torze czy w trakcie opadów, to nie będziemy się tego bać - powiedział Rafael Wojciechowski, menadżer HAWY Startu Gniezno.
Obecnie aura jest bardzo kapryśna. Raz świeci słońce, a za chwilę pada deszcz. To sprawia, że trudno odbyć trening w warunkach zbliżonych do tych, które będą podczas meczu. Może się zdarzyć tak, że w trakcie niedzielnego finału 2. Ligi Żużlowej owal będzie zachowywał się znacznie inaczej, niż w czasie przygotowań czerwono-czarnych.
- Zawsze taka możliwość jest. Wiemy, jak ten tor przygotowywać, nawet po opadach deszczu. Jedyne, co nam może sprawić problemy, to jazda w deszczu. W takich warunkach, w jakich rozgrywany był ostatni mecz w Gdańsku. To może spowodować, że troszeczkę stracimy handicap w postaci własnego toru - przyznał Wojciechowski.
Przypomnijmy, że początek niedzielnego finału 2. Ligi Żużlowej pomiędzy HAWĄ Startem Gniezno a Speed Car Motorem Lublin zaplanowano na godzinę 16:15.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody