Klub z miasteczka zamieszkiwanego przez nieco ponad 5 tysięcy mieszkańców z powodu problemów finansowych postanowił wycofać się z ligowej rywalizacji. Decyzja nie była łatwa, bo jeszcze kilka lat wstecz Valsarna z powodzeniem radziła sobie nawet w Elitserien. Kłopoty z roku na rok zaczęły się jednak pogłębiać.
Działacze zdecydowali, że w 2017 roku będą naprawiać budżet i budować podwaliny pod drużynę, która ma wziąć udział w rozgrywkach Allsvenskan w przyszłym sezonie. Ogłoszono już, że to założenie udało się zrealizować. - Rozmawiałem z przedstawicielami Svemo (szwedzki związek - dop. red.) i zapowiedziałem, że wracamy - zakomunikował na łamach "Värmlands Folkblad" Kurt Broquist, szef Valsarny.
Z kolei w wypowiedzi dla serwisu nwt.se zwrócił uwagę na wysokie koszty utrzymania zespołu i stawki dla zawodników. - Wynagrodzenia najlepszych zawodników są chore. W Valsarnie powiedzieliśmy, że nie możemy tego zaakceptować. Niektórzy zawodnicy w Elitserien zarabiają 6 tysięcy koron za punkt. My po prostu nie możemy sobie na to pozwolić - stwierdził. Dodał, że klub spłaca swoje zobowiązania i zamierza to kontynuować. - Prowadzimy rozmowy z zawodnikami, którym jesteśmy winni pieniądze - oświadczył.
Ponadto w klubie powstał plan trzyletni, który zakłada na końcu wygranie Allsvenskan. O ewentualnym awansie do Elitserien Broquist wypowiada się jednak bardzo ostrożnie. - Chcielibyśmy, ale na razie żyjemy w kryzysie i nie ma firm, które mogłyby wpompować w klub wymagane pieniądze. Na dzisiaj Elitserien jest dla nas za droga - oznajmił.
W 2018 roku Valsarna planuje zbudowanie drużyny w oparciu o szwedzkich żużlowców. Klub chętnie widziałby w swoich szeregach Andersa Mellgrena, Victora Palovaarę czy Jonathana Ejnermarka.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca komisarza toru (WIDEO)