Środowy trening zakończył się pechowo dla Dawida Flisa, który zanotował niegroźnie wyglądający upadek, jednak w skutkach okazał się być zupełnie inny dla lublinianina. W szpitalu u juniora Speed Car Motoru Lublin stwierdzono złamanie dolnego trzonu kości piszczelowej. Póki co nie wiadomo ile przerwy czeka młodego zawodnika.
- Pech w tym sezonie mnie nie opuszcza. Tydzień temu na torze w Krakowie mocno stłukłem kolano a teraz w Lublinie złamałem nogę. Początkowo wydawało mi się, że nic się nie stało, jednak prześwietlenie w szpitalu pokazało co innego. Póki co nie jestem w stanie stwierdzić ile przerwy od startów mnie czeka. Bardzo żałuję, że nie będę mógł być z drużyną w tych najważniejszych chwilach w sezonie, jednak taki jest żużel - powiedział w rozmowie z naszym portalem Dawid Flis.
ZOBACZ WIDEO MPPK jednak bez obcokrajowców?