Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Włókniarz tylko zremisował z GKM-em Grudziądz, a w świat poszła informacja, że czołowi zawodnicy, Holta i Madsen, pokłócili się o pola startowe przed najważniejszym biegiem. Jesteście silni, zwarci i gotowi, czy skłóceni? To ważne, bo walka o utrzymanie jeszcze się nie skończyła, a takie drobiazgi mają znaczenie.
Michał Świącik, prezes Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa: Takie rzeczy, jak ta sprzeczka, zdarzają się w każdym klubie, i w niemal w każdym meczu. Nasz pech polegał na tym, że reporter znalazł się w odpowiednim miejscu i całą sprawę opisał. Trener Lech Kędziora już wyjaśniał, że to było nieporozumienie. Żużlowcy się kłócą, a za kilka minut idą razem na grilla. Tak było i tym razem.
Zawodnicy nie powinni się jednak tak zachowywać. Zwłaszcza w meczu, w którym wygrana dawała drużynie tak wielki komfort.
Napięcie meczowe było jednak tak wielkie, że te nerwy musiały gdzieś znaleźć ujście. Inaczej sobie to spotkanie wyobrażaliśmy. A może to właśnie świadomość tego, że mogliśmy być jedną nogą w raju sprawiła, że doszło do takich scen?
ZOBACZ WIDEO Nie wszyscy są jak Darcy Ward czy Bartosz Zmarzlik
A tak z ciekawości, to kto miał rację? Madsen czy Holta?
To nieważne. Wnioski z tej lekcji są takie, że teraz to już trener będzie decydował, kto z jakiego pola w danym biegu pojedzie. Szkoleniowcy nie raz dyskutują z żużlowcami, pytają kto i jak się czuje. Nie wiem, być może trener Kędziora dalej będzie to robił, ale ostatnie zdanie będzie należało do niego. Już nie może być tak, że zawodnicy będą coś ustalali między sobą.
Kara za kłótnię była?
Odbyłem z panami męską rozmowę. Są dorośli, wiedzą że nie mogą się tak zachowywać.
Po czwartkowej wygranej z mistrzem Polski była euforia. Dlaczego jednak jest tak źle, skoro było tak dobrze?
I nadal jest dobrze.
Już słyszałem opinię, że teraz to Włókniarz poleci, bo ma bardzo zły rozkład jazdy i mecz z Get Well na wyjeździe.
My tam jedziemy po wygraną. Mamy zawodników, którzy pozwalają nam myśleć o takim rozwiązaniu. Wraca Andreas Jonsson.
Przecież dotąd meczu na wyjeździe nie wygraliście. Dlaczego więc miałoby się to zmienić?
Stal Gorzów do meczu z nami nie doznała porażki, a jednak wyjechała na tarczy. Zawsze musi być ten pierwszy raz.
To nie jest racjonalne wytłumaczenie. Poza tym, dotąd okoliczności Włókniarzowi sprzyjały. Mieliście szczęście, którego rywalom często brakowało.
Tu się nie zgodzę. Jason Doyle skasował nam Jonssona w Zielonej Górze. Ze Stalą jechaliśmy bez Szweda. Sebastian Ułamek ostatnie dwa mecze miał słabe. To jest szczęście?
Szczęście polega na tym, że w żadnym meczu nie wypadł wam jeden z liderów. Jednak zostawmy to. Wraca Jonsson. Rozumiemy, że za Ułamka?
W tej chwili Sebastian jest najsłabszym ogniwem, więc sprawa wydaje się oczywista. Rozumiem, że Ułamek miał kontuzję, ale nie możemy sobie pozwolić na to, żeby żużlowiec tego pokroju zdobywał tak mało punktów. To jest startowiec, a w siedmiu ostatnich biegach wygrał może jeden start.
A tak swoją drogą, to co się porobiło z torem na meczem z GKM? Trener tak się zachwycił pochwałami, że tym razem zepsuł temat?
Nic z tych rzeczy. Kłopot polegał na tym, że mimo upału nie pozwolono nam lać wody na tor. Toromistrz nie mógł wyjechać, bo komisarz stwierdził, że widać ciemne prześwity, co miało znaczyć, że nawierzchni jest odpowiednio nawilgocona. Tak jednak nie było. Nie mam nic przeciwko komisarzom, uważam wręcz, że są potrzebni, ale trzeba jasno rozdzielić kompetencje. Czy kontroler jedzenia wpada do kuchni i mówi ile dosypać soli, pieprzu, albo ile magi dodać? Nie. On siada przy stoliku i kosztuje, żeby sprawdzić, czy dobre. Chcę powiedzieć, że gospodarz meczu powinien robić tor, a komisarz powinien ocenić efekt finalny. Jednak stało się, jak się stało. Nasz tor bardziej przypominał nawierzchnię grudziądzką. Inna sprawa, że był regulaminowy i równy dla wszystkich.
Utrzymacie się?
Byłbym hipokrytą, gdybym tak powiedział. Tak na marginesie, to ostrzegałem przed GKM-em. Mówiłem, że będzie trudniej, jak ze Stalą. Grudziądz musiał, miał nóż na gardle. Wyszedł z tego remis i przyznam się, że cały czas analizuję, dlaczego po tak ładnym i wygranym meczu, tak się męczyliśmy. Spać z tego powodu nie umiem.