Grigorij Łaguta fatalnie rozpoczął sezon. Inaugurację zepsuły mu palące się sprzęgła. Rosjanin miał z nimi kłopot już na treningach przed Speedway Best Pairs. Zabrakło jednak czasu na wyeliminowanie usterki.
Po turnieju SBP Łaguta trenował jednak w Gnieźnie i tam rozebrał problem na części pierwsze. Dosłownie, bo sprzęgła zostały całkowicie rozmontowane, a wadliwe podzespoły usunięte i zastąpione takimi, z którymi już nie dzieje się nic złego. To oczywiście bardzo dobra wiadomość dla działaczy i kibiców ROW-u Rybnik. W końcu Łaguta był i nadal ma być liderem tego zespołu w PGE Ekstralidze.
Dodajmy, że o ile Łaguta zaczął źle, o tyle bardzo obiecująco wypadł w parach Max Fricke. Mały minus należy mu się za finał, gdzie nie przypilnował krawężnika i dał się wyprzedzić Bartoszowi Zmarzlikowi. W rybnickim klubie mówią nam, że już rozmawiali z Maxem o tej sytuacji. Była ona analizowana, bo nie ma nic lepszego, jak nauka na błędach. Wyjaśnijmy, że Fricke odjechał od krawężnika, bo bardzo chciał jechać parowo z Jason Doylem, partnerem z Boll Team. Nie wyszło mu to jednak na dobre.
ZOBACZ WIDEO Falubaz musi spełnić jeden warunek. Wszystko w rękach Hampela
spaliło się też pewnie spr Czytaj całość